Nasza kuzynka obchodziła urodziny,
więc uzbrojeni w prezent i wielki gar makaronu w cytrynowo-pieczarkowym
sosie, wybraliśmy się dzisiaj na imprezkę. A że z wielu względów nasze
życie towarzyskie stało się ostatnio mniej intensywne, cieszyłam się na
to wyjście bardzo. Poza tym, Mój Luby mógł nareszcie zrobić sobie
przerwę od nieustannego zakuwania do sesji, na co zdecydowanie zasłużył.
Rodzinną domóweczkę połączyliśmy z
kibicowaniem naszemu wspólnemu kuzynowi, który wieczorem występował w
półfinale pewnego talent show. I zrobił to fe-no-me-nal-nie :-). Wszyscy
słaliśmy smsy, łącznie z małoletnim bratankiem, z grzywą jak Justin
Bieber, którego „tak w ogóle to mało obchodzą tego typu programiki” :-).
Opłacało się, bo mamy finał!!!! I jak tu nie być dumnym z takiej rodzinki:-)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.