Niestety zaliczyłam pierwszą
„cukrową” wpadkę. O dziwo, miałam za niski, a nie za wysoki cukier.
Wychodzi na to, że moja restrykcyjna dieta działa aż za dobrze, a wizytę
kontrolną mam dopiero za tydzień. Może lekarka pozwoli mi zwiększyć
porcje? Albo dorzuci mi kolejny posiłek do tych ośmiu, które muszę
zjadać co dwie godziny? Mam tylko nadzieję, że przez kolejne dni nie
będę miała więcej cukrowych problemów, bo boję się zastrzyków z
insuliny, jak ognia.
Przykro mi trochę jest, bo tak się
starałam, a tu wyszło, jak zwykle. No, ale nic, trzeba walczyć dalej.
Łatwiej by mi troszkę było, gdybym tylko nie miała zabronionych
wszystkich moich zwyczajowych „pocieszajek”. Nie mogę wybrać się
przecież na siłownię, gdzie zwykle zostawiałam wszelkie kłopoty. Nie
wolno mi wciągnąć gorącego pączusia, albo kawałka karpatki, które zawsze
poprawiały mi humor. W sklepie z ciuchami też raczej nie zaszaleję. Nie
mogę nawet cały dzień wylegiwać się w łóżku, bo po pierwsze ciągle jem,
a po drugie bez ruchu skacze mi cukier.
Żeby sobie troszkę poprawić humor,
wybrałam się więc do drogerii. I wiecie, co? Pomogło! Wyszłam wzbogacona
o dwie szminki, piękne cienie do powiek, trzy lakiery do paznokci,
balsam do ciała i świeczkę zapachową. Cały wieczór je oglądam i buzia mi
się cieszy. Kobietki to są jednak proste w obsłudze istoty :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.