Moja młodsza siostra jest
farmaceutką, z czego nie ukrywam jestem niezmiernie zadowolona :-).
Razem z Lubym doświadczamy samych plusów jej zawodu (chociaż zdajemy
sobie sprawę, że minusów jest pewnie drugie tyle). Dzięki Młodej nasza
wielka kuchenna szuflada zawsze jest pełna najróżniejszych leków, znamy
wszystkie kosmetyczno-apteczne nowości, a czasami nawet uda nam się
wycyganić od niej trochę próbek, które przydają się szczególnie przy
okazji wyjazdów. Dla mnie jest też inny, fajny bonus - siostra zabiera
mnie czasami na szkolenia dla farmaceutów, organizowane przez firmy
produkujące dermo-kosmetyki.
Uwielbiam takie imprezy jak dzisiaj.
Mogłabym godzinami słuchać o przeznaczeniu, składach i działaniu
kosmetyków. A zaznaczam, że są to kosmetyki bardzo znanych i dobrych
firm aptecznych. I prawie zawsze dostaję te kosmetyki do wypróbowania w
domu (wcale nie próbki, a normalne, pełne opakowania). No i jeszcze
jedna ekstra rzecz – jedzenie. Nie wiem jak to się dzieje, ale na
szkoleniach dla farmaceutów serwowane obiady i przekąski są po prostu
boskie. Bywałam na dziesiątkach różnych szkoleń, przez dwa lata do moich
obowiązków służbowych należało nawet organizowanie szkoleń, ale nigdy i
nigdzie nie jadłam tak dobrze, jak na szkoleniach, na które zabiera
mnie siostra. Pychotka :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.