Termin porodu zbliża się
nieubłaganie i uznaliśmy, że czas zwiedzić porodówkę i dowiedzieć się w
szpitalu o wszystkie formalności, które na nas czekają. Nie udało nam
się wczoraj, bo mieli tam „akcję za akcją”, ale dzisiaj było już
spokojniej i właśnie wróciliśmy z pierwszego spotkania z naszą położną.
Pomimo moich wcześniejszych obaw, pani
Jowitka okazała się bardzo sympatyczną i budzącą zaufanie osobą. Taki
typ korpulentnej, rzeczowej babeczki, która wali prawdę prosto w oczy i
śmieje się ze sprośnych dowcipów. Jak trzeba, tupnie nogą, ale też
przytuli do serca. Zdecydowaliśmy się na jej „usługi” z kilku powodów...
Po pierwsze, nasz ginekolog jest z
innego szpitala, niż ten, w którym będę rodzić i pomimo tego, że nie
powinno mieć to znaczenia, sami wiecie, że znaczenie jednak ma. Po
drugie, jakoś od samego początku nie widziałam się w szkole rodzenia, w
związku z czym potrzebowaliśmy osoby, która na spokojnie opowie nam, jak
to w praktyce będzie wyglądać i poprowadzi za rękę przez cały poród. A
po trzecie i ostatnie, akurat ta położna pomogła przyjść na świat kilku
maluszkom z mojego otoczenia i wszystkie mamy bardzo ją chwaliły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.