Pewnie większość z Was pomyśli, że
przesadzam albo mam zbyt wybujałą wyobraźnię, ale uzmysłowiłam sobie
właśnie, że Juniorek, pomimo tego, że nie wykluł się jeszcze na ten
świat, ma już swój własny charakterek. I to całkiem silny, po tatusiu
pewnie :-).
Przykładowo, jest nocnym markiem. W
dzień trochę się powierci, złapie jakąś czkawkę, parę razy kopnie, ale
najczęściej śpi jak aniołek. Za to w nocy... hulaj dusza, piekła nie ma
:-). W końcu ja nie śpię, to i mama spać nie będzie. Przecież najlepiej
jak mama chodzi i kołysze brzuchem, wtedy mogę się ewentualnie
zastanowić nad odpuszczeniem ciosów w żebra i wątrobę :-). Ale za to,
jak trzeba w środku dnia pokazać się ładnie na usg, wtedy to już mamy
inną historię. Wtedy się nie śpi, tylko wierzga kopytkami, chowa buzię i
złości potwornie, aż serduszko zaczyna mocniej bić i pan doktor szybko
kończy badanie.
Młody ma też swoje ulubione dźwięki,
pozycje i smaki. Co więcej, bardzo dobitnie potrafi przekazać mi, co mu
się podoba, a co nie. To, że nie znosi jak leżę na plecach, a uspokaja
się, gdy przekręcę się na prawy bok, zauważyłam już dawno. Podobnie jak
to, że uspokaja się przy balladach Adele i Michaela Buble, a denerwuje
przy odgłosie filmowych wystrzałów. Reaguje na mój głos, a czasami
(podczas uprawiania kopaniny), zamiera na chwilę, gdy usłyszy skierowany
do brzucha głos Mojego Lubego :-). Od jakiegoś czasu wyraża też
niezadowolenie, gdy zbyt długo trzymam ręce w górze, albo piję kwaśną
herbatę z cytryną. Robi mi z brzucha Himalaje, ale natychmiast
przestaje, jak tylko włączamy kamerę. Jakby miał jakiś szósty zmysł.
Jest uparty i konsekwentny :-).
Mam wrażenie, że z każdym tygodniem znam
go coraz lepiej, ale i tak wciąż na nowo potrafi mnie zadziwić. Otóż w
ten weekend pierwszy raz zobaczyłam jak mój Maluszek popisywał się przed
ciocią. Nie wiem, może to była kwestia przypadku, podobnej tonacji
naszych głosów albo chwilowego ADHD – ale Młody skumulował wszystkie
swoje sztuczki w dwudziestominutowym pokazie dla mojej siostry. Były i
Himalaje, i morskie fale... Było chowanie się po bokach brzucha i
uciekanie z powrotem do środka... wystawianie stópek i łokci. Junior
kopał dokładnie w miejsca, gdzie ciocia pukała paluszkiem, reagował na
jej głos. Miałam wrażenie, że się z nią zwyczajnie bawi :-). Jak
myślicie, to możliwe :-)?
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.