Cześć Kochani! Troszkę mnie nie
było, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, tym bardziej, że mam słodkie
wytłumaczenie :-). Powodem mojej nieobecności jest nasz synek Hubercik i
„kinder niespodzianka”, jaką czwartego stycznia postanowił nam
zafundować.
Nie zaważając na to, że zaczął dopiero dziewiąty miesiąc, ani na to, że jego tata leży w szpitalu, a mama jest w domu kompletnie sama, nasz synek postanowił sprawdzić, czy wieści o „życiu poza brzuchem” są prawdziwe :-). Jak postanowił, tak zrobił i to w dodatku w tempie kierowcy rajdowego, bo obudził mamę o piątej rano, zaczął dokuczać skurczami przed ósmą, a punkt dziesiąta krzyczał już w niebogłosy na szpitalnym oddziale.
O całej akcji, która wyglądała jak rodem wyjęta z amerykańskiego filmu, jeszcze Wam napiszę, ale na razie, obiecana fotka z naszej sesji brzuszkowej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.