Jak nie urok, to ... gardło. Hubert
na szczęście czuje się lepiej, ale tym razem rozłożyłam się ja. Tak boli
mnie gardło, że mam wrażenie, jakby ktoś zainstalował mi w nim kaktusa.
Piecze, pali, boli... szkoda gadać. Małego karmię i przewijam w
maseczce higienicznej, modląc się, by się ode mnie nie zaraził.
Nie mam pojęcia, jakim cudem się to do
mnie przypałętało. Fakt, byłam i wciąż jestem zmęczona i niewyspana, ale
nie miałam kontaktu z żadnymi chorymi osobami (oprócz własnego syna).
Skąd tu nagle taki paskudny ból gardła? Myślicie, że może to być od
intensywnego, dwudniowego odciągania kataru fridą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.