No i masz, nie wyrobiłam się z
podsumowaniem tygodnia na niedzielny wieczór. Cały dzień zabierałam się
do napisania postu i ciągle coś mi wypadało. W dodatku mój mały
terrorysta postanowił sprawdzić, jak długo można wytrzymać bez spania
:-). Od rana zaliczył tylko dwie drzemki po 15 minut, a biorąc pod
uwagę, że ma osiem tygodni był to wyczyn ekstremalny. Potwornie zmęczony
marudził praktycznie cały dzień, za żadne skarby świata nie dając się
uspać. Na szczęście o 21szej w końcu padł, a ja wraz z nim.
Ale wracając do mojego podsumowania...
Miniony tydzień był tygodniem dwóch wspaniałych „pierwszych razów”.
Hubert zaliczył pierwszy głośny śmiech oraz pierwszy spacer. Ze względu
na jego wcześniactwo i mroźną pogodę, lekarze długo nie pozwalali nam
wyjść na zewnątrz. Nie ukrywam, że trochę mnie to dobijało, bo dwa
miesiące praktycznie non-stop spędzane w czterech ścianach powodowały,
że zaczynałam powoli dziczeć :-). No, ale w końcu się doczekałam i w
czwartkowy, słoneczny poranek wyjechaliśmy Hubercikową furą, strzelić
kilka rundek dookoła osiedla. Było cuuudownie, tym bardziej, że młody
natychmiast usnął snem kamiennym, co w jego przypadku jest czymś
niezwykłym. Zresztą następnego dnia było podobnie. Mam nadzieję, że
zdrowie Juniora i pogoda nadal pozwolą mi uskuteczniać codzienne
spacery.
W minionym tygodniu przyjechała też do nas mama Mojego Lubego. Nie widziała Młodego od dnia jego narodzin, ale w końcu udało jej się przyjechać do wnusia. Trochę martwiłam się, co powie na moją małą marudę, ale Hubert strzelił popis i od samego rana pozował na słodką dzidzię :-). Prawie całą wizytę babci przespał na jej rękach, a ja się zastanawiałam, kto mi podmienił dziecko :-).
W sprawach nie-Hubercikowych też się trochę działo.
Mój Luby jest już na finiszu nauki do
radcowskiego egzaminu końcowego. Kilka dni temu dostał informację o
godzinie, miejscu i grupie, z którą będzie go zdawał. Dniami i nocami
praktycznie nie wychodzi z książek, a presja czasu jest coraz większa.
Wiem, że sobie poradzi, ale i tak chciałabym, by już było po wszystkim.
Co jeszcze? Moja siostra wybrała
nareszcie suknię ślubną - piękną, zwiewną, kojarzącą mi się z letnią
mgiełką. Na obchód salonów ślubnych pojechała z mamą i siostrą swojego
narzeczonego. Ja niestety nie mogłam w tym uczestniczyć, ale oglądając
zdjęcia sukni wiem, że też bym ją na nią namawiała.
Kolejnym newsem jest też ciąża mojej
przyjaciółki Anetki. Zadzwoniła do mnie z tą wiadomością w poniedziałek.
I chociaż wiedziałam, że od jakiegoś czasu starają się o dziecko, to i
tak była to niezła niespodzianka. Tak się cieszę, tym bardziej, że nasze
maluszki będą z tego samego rocznika!
To było fajne siedem dni. Mam nadzieję,
że kolejne przyniosą mi równie dużo pozytywnych emocji. Do usłyszenia
(napisania) niedługo :-)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.