Robiąc porządki w szafie znalazłam kilka
starych fotografii, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Nie są to
zdjęcia nikogo z moich przodków. Szczerze mówiąc nie mam nawet pojęcia,
kto na nich jest. Spadły mi z nieba, dosłownie. Pamiętam, że stałam
wczesnym rankiem na przystanku autobusowym, gdy jesienny wiatr przywiał
je wprost pod moje nogi. Był 12 października 2005 roku. Dookoła żywego
ducha. Zaciekawiona podniosłam jedno ze zdjęć z ziemi i aż mnie ciarki
przeszły, gdy zobaczyłam datę - 12 października 1925 r. Od tej na
fotografii minęło dokładnie 80 lat. Co do dnia! Szybko sięgnęłam po
resztę. Wyglądały na bardzo stare. Na odwrocie widniała pieczęć zakładu
fotograficznego z Wilna. Byłam coraz bardziej zaintrygowana. Co one
robiły na ulicy?
Dziwne to wszystko. Te zdjęcia
przetrwały wojnę i przebyły pół tysiąca kilometrów, by po 80 latach
trafić pod moje nogi. Do tej pory zastanawiam się, skąd one się tam
wzięły. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś mógłby po prostu wyrzucić taką
pamiątkę. Może wypadły komuś z niesionej pod ramieniem książki? Nie
wiem... Pamiętam, że dość długo próbowałam odnaleźć właściciela tych
zdjęć, ale to jeszcze nie były czasy facebooka i wszechmocnego
internetu. Ogłoszenie na przystanku i w lokalnej gazecie nic nie dało.
Może teraz spróbuję ponownie?
W każdym razie kochani, jeżeli na tych
zdjęciach poznajecie swoich przodków, albo widzieliście już kiedyś te
zdjęcia, napiszcie proszę do mnie na adres: bigosstud@op.pl. Będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie!
Piękności! Może te zdjęcia chciały same trafić do Ciebie. A zbieżność dat też robi mi dreszcze.
OdpowiedzUsuń