Choróbska
Nareszcie wróciłam do świata żywych.
Chorowanie w trakcie karmienia piersią, przy braku możliwości zażywania
lekarstw, jest naprawdę nieprzyjemne. Gdy dochodzi do tego jeszcze chore
maleństwo, sytuacja jest już skrajnie nieprzyjemna. Na szczęście udało
mi się stanąć na nogi i mogłam znów 100% sił poświęcić na kurowanie
Huberta.
W związku z tym, że okropny, męczący
katar wciąż mu nie mijał, ponownie wylądowaliśmy u pediatry. I tak, jak
się spodziewałam skończyło się na antybiotykach. Lekarz stwierdził, że
nie można dłużej ryzykować, że katar zejdzie Młodemu na oskrzela, bądź
uszy. Antybiotyki przyjmuje od wczoraj i już widzę delikatną poprawę.
Mam nadzieję, że w końcu pozbędziemy się tego paskudztwa. Już nie mogę
patrzeć, jak moje dziewięciotygodniowe dziecko płacze, nie mogąc w nocy
złapać oddechu, jak męczy się przy karmieniu, jak ucieka buzią na sam
widok fridy...
Urodziny
Gdy wszyscy świętowali dzień kobiet, ja
obchodziłam swoje 32 urodziny. I po raz pierwszy w życiu nie poświęciłam
tego dnia nawet sekundy na refleksję nad mijającym czasem. Bo i po co?
Moi dwaj mężczyźni nadają sens mojemu życiu. Jestem po prostu
szczęśliwa. Tu i teraz. Nic bym nie zmieniła, nie chcę niczego więcej.
Historia naszej rodziny
Sentyment natomiast dopadł moich
rodziców. Siedzieliśmy sobie ostatnio przy herbatce i od słowa do słowa
temat rozmowy zszedł na naszych przodków. Tata zaczął wspominać, jak
babcia wysyłała go z kaneczką po piwo i jak później próbowali je z
bratem podebrać :-). Opowiadał też jak jego mama otworzyła pasmanterię i
o tym, że oprócz materiałów i guzików, sprzedawała cukierki, które
miała w wielkich szklanych słojach. Żałował, że nie spisał dokładnie
opowieści o tym, jak we wrześniu 1939 roku jego mama, wraz ze swoim
pierwszym mężem i dwójką maleńkich dzieci uciekała w rodzinne strony.
Pierwszy mąż babci był ciężko ranny. Z zawodu był policjantem i miał
przy sobie broń. Niemcy karali to wówczas śmiercią przez rozstrzelanie.
Po drodze zatrzymali się na nocleg u jakichś ludzi i właśnie wtedy
przyszli Niemcy. Znaleźli broń, ale zlitowali się i nie odebrali im
życia.
Takich historii jest mnóstwo, niestety dziadkowie już nie żyją i jedynym ich źródłem są teraz moi rodzice.
Dlaczego Wam o tym piszę? A dlatego, że w
moje ręce wpadł przedwczoraj album „Historia naszej rodziny.
Wspomnienia dziadków”. Pięknie wydana książka, z miejscem na fotografie,
pamiątki i zapisanie najcenniejszych wspomnień. Autorzy zadają naprawdę
fajne, inspirujące pytania, które ułatwiają stworzenie rodzinnego
albumu. Moim zdaniem doskonały prezent od dziadków dla wnuków. Kupiłam i
dzisiaj spędziłam dzień z mamą, spisując wspomnienia o jej dziadkach,
rodzicach, dzieciństwie i o tym, jak poznała mojego tatę. Potem zrobię
to samo z tatą.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.