Mój Luby ma grypę. Taką z wysoką
gorączką, łamaniem w kościach i problemami żołądkowymi. Choróbsko
przypałętało się niespodziewanie i z wielką mocą, co w domu z
niemowlęciem nie jest zbyt dobrą historią. Aby uchronić młodego przed
zarażeniem, wyemigrowałam więc z nim do moich rodziców.
Dziadkowie przeszczęśliwi z wizyty
wnusia. Moja mama tak bardzo, że aż jej się w pewnym momencie głupio
zrobiło. Zięć jej choruje, a ona się tu cieszy... Ja z kolei czuję się
trochę rozdarta. Chciałabym, jak zawsze do tej pory, zaopiekować się
mężem, ale nie mogę przecież narazić Huberta. Mam nadzieję, że szybko
wyzdrowieje ten mój żuczek...
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.