Jakbyście jeszcze miesiąc temu
spytali mnie, czy będę nosić Hubiego w chuście, zaprzeczyłabym
kategorycznie. Ostatnio zarzekałam się nawet koleżance, że „ja to nigdy
przenigdy”. Nie dość, że kosztują jakieś masakryczne pieniądze, to
jeszcze nie mam do nich zaufania. A co, jak chusta się poluźni i dziecko
wypadnie? Co z jego noskiem, nie udusi się? A kręgosłup? Poza tym
kobietki, które nosiły swoje dzieci w chustach, od zawsze kojarzyły mi
się ze zwariowanymi ekolożkami :-). Wiecie, takimi, które przywiązują
się do drzewa, czy przenoszą żaby na drugą stronę ulicy. W sumie nie
wiem dlaczego... :-).
Jednak, gdy zobaczyłam w moim ulubionym
lumpku nowiusieńką chustę elastyczną, zapakowaną jeszcze w oryginalne
opakowanie, w oszałamiającej cenie 15 złotych, nawet się nie
zastanawiałam :-). Pomyślałam, że spróbuję, a jak mi się nie spodoba,
sprzedam ją z dobrym zyskiem na allegro.
Chusta przeleżała dwa tygodnie w szafie,
aż w końcu obejrzałam na Youtubie kilka filmików instruktażowych i
zabrałam się do wiązania. Wszystko okazało się mało skomplikowane,
bardzo solidne, a Hubi szybko zaakceptował nowy sposób noszenia. Już się
nie bałam, że mi się dziecko wyśliźnie. Poczytałam też trochę, zarówno o
plusach, jak i minusach chusty. Okazuje się, że temat budzi wiele
kontrowersji i co specjalista, to inna opinia.
Chusty nie będę jednak sprzedawać. Raz
na jakiś czas ponoszę w niej Hubiego, muszę się jeszcze tylko nauczyć,
jak go z niej bezboleśnie wyciągnąć, bo tego już filmiki nie pokazują
:-).
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.