Ku mojej wielkiej radości, Hubi
rośnie jak na drożdżach. Ma cztery i pół miesiąca, a waży już prawie 6,5
kg! Pewnie pomyślicie, że nie ma się czym chwalić, ale dla mnie każdy
dodatkowy gram to powód do szczęścia. Młody jest wcześniakiem, startował
od 2,3 kg, więc cieszę się, że tak ładnie nadgania rówieśników
urodzonych w terminie.
Zresztą potwierdziła nam to ostatnio
neonatolog. Pochwaliła, że silny, że pięknie trzyma główkę, że jest
wesoły i towarzyski. Fakt, że Hubi był tego dnia w doskonałym nastroju.
Nie złościł się o położenie na brzuszku i co chwila obdarzał lekarkę
swoim najrozkoszniejszym uśmiechem. Generalnie wizyta przebiegła sto
razy lepiej niż ta sprzed dwóch miesięcy. Wtedy usłyszałam, że dziecko
jest za chude i że powinnam się zastanowić nad doradcą laktacyjnym. A
potem dostałam wizytówkę koleżanki lekarki, która za „drobną opłatą”
pokaże mi, co i jak. Nieźle się wkurzyłam...
Byliśmy też z Młodym na kolejnym
pobraniu krwi do badania hormonów tarczycy FT3, FT4. Ciągnie się wciąż
za nami ta sprawa omyłkowego przepisania mi w ciąży czterokrotnie za
wysokiej dawki hormonów (pisałam o tym tu).
Na szczęście, wygląda na to, że Hubi ma zdrową tarczycę. Dzięki Bogu,
bo bym chyba utłukła tę pseudo lekarkę, przez którą urodziłam dziecko
przed terminem.
A ze spraw nie-medycznych zaliczyliśmy
właśnie pierwsze turlanie :-). W trakcie porannych figli nastąpiła nagle
szybka akcja - plecki, boczek, brzuszek... Hubi był chyba jeszcze
bardziej zdziwiony niż my :-). Ale spodobało mu się i namiętnie próbuje
turlanie powtarzać. Wiem, że chwalę się, jak każda matka zwariowana na
punkcie swojego dziecka, ale to takie cudowne uczucie widzieć, jak nasze
dziecko się rozwija... :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.