Jak ten czas szybko mija... Mam
wrażenie, że wczoraj opisywałam Wam drugą turę szczepień Hubiego, a tu
proszę, zaszczepiliśmy go już po raz trzeci. Na szczęście Maluszek był
baaaardzo dzielny. Dużo bardziej zresztą niż jego mama, która stchórzyła
i do gabinetu wysłała go z Tatusiem :-). Hubi płakał oczywiście, nawet
bardzo, ale już po kilku godzinach ponownie rozsyłał swoje słodkie
uśmiechy. Mój mały bohater. Tak się cieszę, że następnym razem czeka go
już tylko jeden zastrzyk...
No i hit dnia! Na wizycie
przedszczepiennej pediatra poleciła nam rozszerzyć dietę Hubiego o zupkę
z marchewki, ziemniaczka i kapki oleju rzepakowego. Dzisiaj był więc
ten wielki "pierwszy raz". Aż żałuję, że nie mogliście tego zobaczyć –
Hubi zaskoczony nowym smakiem zrobił ogromne oczy, a potem cały
umorusany krzywił się i wił jakby przełykał sok z cytryny :-). W
wielkich mordęgach zjadł maciupkie trzy łyżeczki, a potem rozpłakał się
rozżalony, że tak perfidnie go oszukaliśmy. On tu liczył na ciepłe
mleczko, a dostał jakąś pomarańczową papkę :-). A że charakterny też
nasz synek, aferka trwała prawie godzinę :-). Ciekawe, czy jutro będzie
troszkę lepiej? A jak to było u Waszych szkrabów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.