Popołudnie spędziliśmy z Hubim w
szpitalu dziecięcym w potwornie długiej kolejce do poradni
endokrynologicznej. Po moich ciążowych przebojach z tarczycą i
przedawkowaniu przez lekarzy euthyroxu, Młody jest od urodzenia pod
stałą kontrolą endokrynologa.
Wizytę mieliśmy umówioną na godzinę
17stą, ale obsuwa była tak duża, że weszliśmy dopiero po 19stej. Na
korytarzu dzikie tłumy, rodzice wściekli, dzieci zmęczone, płacz, krzyk,
szkoda gadać normalnie... Ludzie tak zajadle pilnowali kolejki, jakby
od tego zależało ich życie. Nie chcieli wpuścić wcześniej nawet kobiety z
2,5 kilogramowym wcześniakiem. Polskie piekiełko...
I w tej nerwowej atmosferze... mój
uśmiechnięty syn. Nie było osoby w kolejce, której nie obdarzył szerokim
uśmiechem. Gdy chodziłam z nim w tę i z powrotem, słyszałam od ludzi
komentarze w stylu „jaki śmieszek”, „on tak zawsze?”, „jak mu się oczka
śmieją”, „ojej, a co to za piękny uśmiech”. Hubiemu tylko w to graj, im
bardziej ludzie się zachwycali, tym słodszą dzidzię odstawiał :-). Byłam
z niego bardzo dumna :-).
Ale najważniejsza i najcudowniejsza wiadomość dnia to diagnoza endokrynologa – Hubi jest całkowicie zdrowy :-)!!! Dla takiej informacji mogłabym stać w kolejce i dwa lata :-)!
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.