Niedziela upłynęła nam pod znakiem totalnego lenistwa. Podczas,
gdy Mój Luby dochodził do siebie po wieczorze kawalerskich naszego „już prawie”
szwagra; my z Hubertem rozgościliśmy się w ogródku mojej mamy. I po raz kolejny
tego weekendu rozpoczęło się urocze poznawanie świata :-). Malutkie łapki z
uwagą obmacywały drzewa, kwiaty i trawę. Okrągłe ze zdziwienia oczka wodziły za
kotem sąsiadów i szpakami, które obsiadły czereśnię. Radosne piski dochodziły z
koca, gdzie mama machała rękoma, przeganiając mrówki :-). Wiatr rozgonił
poranne chmury i zaświeciło słońce. Cisza, spokój, harmonia...
Uwielbiam patrzeć, jak Hubi powoli odkrywa otaczający go
świat, jego kolory i kształty, smaki, zapachy i dźwięki. Jak odwraca główkę w
reakcji na swoje imię, wytrwale ćwiczy turlanie i wyciąga rączki do każdej podanej
mu rzeczy. Jak pokonuje kolejne etapy swojej wędrówki przez życie.
Być przy tym, to wyjątkowy i najpiękniejszy dar, jaki otrzymałam od losu.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Cieszę się, że mogłam gościć Cię w naszym Hubisiowie :-). Będzie mi bardzo miło, jak napiszesz parę słów.