Niebiosa wysłuchały moich modłów i w sobotę nie nastąpił
żaden kataklizm w postaci Hubisiowej gorączki, wysypki, bądź wymiotów :-). Co więcej,
nie miały też miejsca światowe problemy mniejszej wagi w postaci trzęsienia
ziemi, trąby powietrznej, czy powodzi, mogłam więc spokojnie (no dobra, z małym
drżeniem serca) wybrać się na wieczór panieński mojej siostry :-).
Wielkimi krokami zbliża się bowiem ślub Młodej i żeby
tradycji stało się zadość, w miniony weekend jej świadkowa zorganizowała
wieczór panieński. Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby mnie tam nie być, tym bardziej,
że ze względu na mnie odbył się on dość blisko domu. Początkowo dziewczyny chciały
pojechać aż nad morze, ale z oczywistych przyczyn cyckowo-dzieciowych ja nie
mogłabym wtedy jechać i moja siostrzyczka zdecydowała, że zostajemy na miejscu.
Z racji tego, że Młoda nie chciała imprezy w klubie, wynajęłyśmy
domek nad jeziorem, przygotowałyśmy muzykę i tonę jedzenia na grilla. Ja zostałam
mianowana pierwszą asystentką świadkowej i zajęłam się różnego rodzaju
zabawami. A że uwielbiam organizować tego typu akcje i mam już praktykę
(pamiętacie wieczór panieński Anetki? jeśli nie, można zajrzeć o tutaj), pomysłów
mi nie brakowało. Był więc tradycyjny test zgodności z przyszłym mężem, egzamin
na dobrą żonę (i tu Młoda zdała na piątkę, wyrzucając podarte majtki narzeczonego,
zamiast próbować je cerować), test znajomości swoich koleżanek oraz pisanie
listu w butelce i wyrzucanie go do jeziora o zachodzie słońca. Na pamiątkę odbiłyśmy
i podpisałyśmy nasze uszminkowane usta, a całość oprawiłyśmy w ramkę. Każda z
nas napisała też do Panny Młodej list na pięknej papeterii, zastrzegając na
kopercie, że będzie go mogła otworzyć dopiero w dziesiątą rocznicę ślubu, czyli
20 lipca 2023 roku :-). Było wesoło, ale nie wulgarnie; z pieprzykiem, ale nie sprośnie,
tak jak życzyła sobie moja siostra.
Nasze listy do Panny Młodej :-) |
I chociaż obawiałam się troszkę, czy osiem bab jest w stanie
się dobrze bawić, bez żadnych foch i problemów, to impreza okazała się naprawdę
świetna. Oczywiście nie było pięciu minut, bym nie zastanawiała się, co u
Hubiego i Mojego Lubego, ale starałam się nie wydzwaniać za często. Wiedziałam,
że sobie chłopaki doskonale poradzą i nie pomyliłam się. Około 20stej dostałam
smsa, że Hubi zjadł zostawione przeze mnie mleczko, z uśmiechem zniósł nie
tylko kąpiel, ale i ubieranie w piżamkę (znienawidzony punkt wieczornego
programu), potem poprawił mleczkiem modyfikowanym, obrzygał kanapę i poszedł
grzecznie spać :-). Byłam dumna z obu moich panów.
Cudownie ;) Aż przypomniał mi się wieczór panieński mej Maryś, który organizowałam.
OdpowiedzUsuńSuper są takie spotkania.
Życzę udanego ślubu i życia Pannie Młodej :D
Serdecznie dziękuję w imieniu Panny Młodej i gorąco pozdrawiam :-)!
UsuńSuper pomysł z tymi kopertami na 10 lat. Ja już bym mogła otwierać za rok :)
OdpowiedzUsuńPomysł z kopertami zaczerpnęłam z własnego życia :-). Od 11stych urodzin, każdego roku piszę list do samej siebie za 10 lat. Teraz w każde swoje urodziny czytam jeden. Śmiechu, ale i wzruszenia jest co niemiara :-).
Usuń