Wiem, że do Walentynek jeszcze trochę czasu, ale chciałabym
Wam coś wyznać... Kocham Hubisiowego Tatę... Bardzo... Jest moim mężem, ojcem
mojego dziecka, moim przyjacielem, kochankiem i najwspanialszym rozmówcą. Z
nikim mi się tak dobrze nie tańczy, nikt nie potrafi mnie tak rozśmieszyć. Nikt
mnie nie zna, ani tak nie rozumie, jak on. Imponuje mi swoją inteligencją, pracowitością
i wytrwałością.
Na co dzień dogadujemy się świetnie i na palcach jednej ręki
mogę policzyć nasze poważniejsze kłótnie, a jesteśmy razem już siedem lat (znamy się od
ponad trzynastu). Lubię go po prostu jako człowieka (a nie każda żona może to
powiedzieć o swoim mężu :-)). Może jest to wynik przyjaźni, która połączyła nas
na początku, może dopasowania, nie wiem...:-).
A najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nie tylko kocham
Hubisiowego Tatę, ale wciąż jestem w nim zakochana. I chciałabym móc poświęcić
mu jak najwięcej czasu. By wiedział, jaki jest dla mnie ważny, jak mi zależy.
Odkąd na świecie pojawił się Hubiś, siłą rzeczy mam jednak czasu
dla męża dużo mniej. Dużo, dużo, dużo mniej, bo pamiętajcie, że trafił nam się egzemplarz
w postaci Hubisława Wiercidupki, który trzech sekund nie usiedzi w spokoju :-).
I chociaż oboje kochamy naszego szkraba nad życie, czasami potrzebujemy czasu
tylko dla siebie. By po prostu ze sobą pobyć, wsłuchać się w siebie, porozmawiać,
odpocząć.
Takie chwile „tylko dla nas” nie zdarzają się często, ale staramy się jak możemy, by z nich nie rezygnować. Mamy to wielkie szczęście, że zaledwie 50 kilometrów od nas mieszkają Hubisiowi Dziadkowie, których Junior uwielbia i przy których czuje się równie bezpiecznie, jak przy nas.
I to właśnie dzięki Hubisiowym Dziadkom zrobiliśmy sobie w
ten weekend wakacje :-). Słodziak nasz pojechał rozrabiać do nich, a my, niedospani
i zmęczeni, spędzamy wspaniały, cuuudownie relaksujący czas w naszym
Hubisiowie. Nie mając ani siły, ani ochoty fruwać po mieście, wskoczyliśmy po
prostu w ciepłe kapciuchy i delektujemy się nic-nie-robieniem :-). Zero
prania, prasowania, sprzątania i gotowania :-). Pyszności zamówiliśmy sobie,
korzystając z foodpanda.pl (bo aktualnych ulotek z daniami na wynos też nam się
nie chciało szukać), zapaliliśmy zapachowy wosk, włączyliśmy rewelacyjny film „Sierpień
w hrabstwie Osage” (klik) i spędziliśmy najcudowniejszą randkę, jaką tylko
mogliśmy sobie teraz wymarzyć :-). Która nota bene wciąż trwa :-).
I nie mam wyrzutów sumienia, że nie myślałam o Hubisiu cały
czas, albo że nie zadzwoniłam dziś wieczorem, tylko wysłałam smsa do Hubisiowych
Dziadków. Nie jestem złą matką, dlatego że pozwalam sobie odpoczynek „od
dziecka”, jakkolwiek okropnie to brzmi i do końca nie jest trafnym wyrażeniem.
Tak, jesteśmy z Hubisiowym Tatą rodzicami, ale jesteśmy również
dwójką młodych ludzi, którzy postanowili przejść razem przez życie. Przecież Hubiś
dorośnie, założy swoją własną rodzinę, a my znowu zostaniemy sami, tylko we
dwoje.
Może jestem niepoprawną romantyczką, ale głęboko wierzę, że
jeśli będziemy pielęgnować nasze uczucie, walczyć o nie i szanować się
nawzajem, wciąż będziemy ze sobą szczęśliwi. A takie weekendy, jak ten, to kolejny
malutki krok ku wspólnej starości.
Pozdrawiam ciepło wszystkich zakochanych rodziców :-),
Zazdroszcze Wam tej randki... Moja polowka w tej chwili jest ponad tysiac km od Nas.
OdpowiedzUsuńAle Kocham go z calego serca!
I wcale nie grzeszysz ze nie wykonalas telefonu tylko wyslalas smsa :)
Tylko kochani, grzecznie dzis! :) :D
Romantycznego, cieplego wieczoru :*
Dziękujemy :-)
UsuńŁezka się zakręciła :)
OdpowiedzUsuńSłusznie, że wyrzutów sumienia nie masz bo szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci. Przecież nie zostawiliście Hubisia byle gdzie z byle kim tylko z kochającymi dziadkami, którzy równie dobrze się nim zajmą :)
Pozdrawiam Was kochańce :)
My również cieplutko Was pozdrawiamy!!!
UsuńTo ważne aby pamiętać o tym, że jest się nie tylko rodzicem ale również mężem/żoną :) Dzieci kiedyś dorosną i wyfruną z gniazdka a małżeństwo musi przecież trwać nadal ;) Udanego weekendu :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i oczywiście wzajemnie :-)
UsuńCudownie :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńO tak, dobrze zrobiliście:) My też wciąż zakochani:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was Maryś :-)!
UsuńAle ja lubie ten Twoj blog, jest mi taki bliski, czytasz te same bajki Hubisiowi, i czasem przelewasz na papier to co czuje! Pozdrawiam serdecznie mama Lenki rowniez wiercidupki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu i również pozdrawiamy!!! Ps. Buziaki od Hubisława Wiercidupki dla Lenki
UsuńAleż miło się czyta takie wpisy! Nie żeby inne wpisy na Twoim blogu nie były słodkie, ale to naprawdę ważne, aby zostając mamą nie przestać być żoną, kochanką, przyjaciółką. Jedna mądra kobieta, mam trójki dzieci, gdy ja zostałam mamą powiedziała mi, że usłyszała kiedyś na kazaniu takie słowo - 'dziecko to owoc sezonowy', bo dziecko prędzej czy później wyfrunie z gniazdka, więc trzeba też troszczyć się o swoje relacje małżeńskie, bo to one są na całe życie....
OdpowiedzUsuńA randki bardzo polecam z własnego doświadczenia, choć nasze są krótsze, ale częstsze ;) Poleciłabym Ci też - w miarę możliwości wszystkich zainteresowanych - zrobienie z tego zwyczaju i od razu ustalenie jakiegoś harmonogramu randkowania!
Ach, marzą mi się takie regularne randki, jakie robicie sobie razem z Panem M. :-). Buziaki wielkie
UsuńTwój mąż to chyba naprawdę skarb :) A od dzieci odpocząć czasem trzeba, dla zdrowia relacji :) Udanego weekendu we dwoje !
OdpowiedzUsuńHubisiowy tata to skarb, szczególnie w dwupaku z Hubisiową mamą :-). Oddzielnie nie jesteśmy już tak fajni :-). Buziaki przesyłamy i również cudnego weekendu życzymy!
UsuńZazdroszczę Wam tego czasu sam na sam. U mnie w rodzinie nikt nie ma odwagi zająć się Helenką, a przecież nie jest z niej znowu taka łobuziara... I pomimo, że bardzo, bardzo, bardzo ją kochamy, to kochamy też siebie i tęsknimy za wieczorem spędzonym tylko we dwoje... ale przecież Helenka kiedyś dorośnie ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam kochani, by się w końcu odważni znaleźli :-). I żebyście mogli pozwolić sobie na czas tylko dla siebie. Życzę Wam z całego serca!
UsuńZazdroszczę i ja, my mamy dziadków w domu więc mamy lepiej i gorzej w tej kwestii za razem :) Poza tym dwójkę w tym jedno karmione w pełnym wymiarze ciężko podrzucić na dłużej :P Ale za rok :))))))))
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji jeszcze dziś życzę :)
http://kusiatka.blogspot.com/
Rok szybko minie, a wtedy szalejcie, bawcie i korzystajcie z dziadkowej pomocy :-). To przecież żaden wstyd poprosić o pomoc :-). Buziaki
UsuńNormalnie buzia sie cieszy jak czyta się o takich zakochańcach jak wy. Hubiś ma najlepszą opiekę pod słońcem (oczywiście poza wami) więc cieszcie się każdą chwilą spędzoną razem
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuńojej, ja juz nie pamiętam kiedy ostatni raz randkowałam z M. Chyba czas sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńKoniecznie :-)!!!
UsuńMiłość trzeba pielęgnować i wy doskonale to potraficie:)
OdpowiedzUsuńTakie weekendy po prostu są nam rodzicom potrzebne:)
To prawda :-). Buziaki dla Was kochani
UsuńWyjatkowe łabędzie uczucie musi być piekne i szczere. Mąż Twoj szczesciarzem jest! Takie randki są najwspanialsze ;) najwspanialsza mama uczy dziecko milosci i szacunku i szczescia. Kochajcie się na potęgę i dużo Hubisiow
OdpowiedzUsuńHhihihi, Ulu moja kochana! Raczej liczba Hubisiów nie zwiększy się po tym weekendzie, ale Twoje życzenie zachowam w serduszku i przypomnę sobie o nim, gdy nadejdzie odpowiedni czas :-). Mnóstwo ciepłych myśli ślemy Wam do dalekiej Norwegii
UsuńZazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńNiedaleko nas mieszkają teściowie, ale nie ufam im i nie zostawiam Filipa, bo dali mi ku temu aż za dużo powodów. A mój tata też mieszka 50 km od nas, ale karmienie piersią jeszcze nam ogranicza możliwości. Mam jednak nadzieję, że niedługo weekendy u dziadka będą się zdarzały, a my będziemy mogli nacieszyć się sobą;)
Czego z całego serca Ci życzę!!!!
UsuńCieszę się, że udało Ci się znaleźć drugą połówkę pomarańczy, ja na razie szczęścia nie mam, ale i na mnie keidyś może przyjdzie pora! I zyczę Wam jak najwięcej takich randek :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja mam tak samo???Znam mojego męża od 8lat i mam wrażenie że z dnia na dizeń kocham go bardziej....zdarzają się gorsze dni ale jest ich naprawdę malutko...a taka randka jak Wasza jest naszym marzeniem....w sumie już nie raz i nie dwa mówiliśmy że chętnie byśmy powtórzyli nasze studenckie weekendy:P
OdpowiedzUsuńpięknie powiedziane :)
OdpowiedzUsuńPiekne napisane... Takie prawdziwe, takie szczere i bardzo życiowe... Oj racja... dzieci kiedyś dorosna i wyfruna z gniazdka, dlatego trzeba nieustannie pielęgnować ta miłość małżeńska :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisałas, ale piękniejsze jest to, że spotkanie swojej drugiej polowki nie zdarza się tylko w filmach i bajkach ;)
OdpowiedzUsuńJa za pierwszym razem nie trafiłam, choć myślałam, że tak..
Teraz za drugim razem jest fajnie. Oby tak już zostało ;)
Buziaki ;*
Pięknie to wszystko napisałaś. I wszystko jest prawdą. Tych Waszych randek Wam zazdroszczę ;-))) tak pozytywnie oczywiście. My niestety musimy jakoś inaczej sobie randki organizować, bo całej trójki do dziadków nie możemy dać. Nooo, chyba że za jakiś czas jak Miłoszek będzie ciut starszy. Pozdrowienia dla Was.
OdpowiedzUsuńO jak miło. :)
OdpowiedzUsuńTeż staramy się z mężem spędzać czas we dwoje, nie mówię tu tylko o wypadzie do sklepu po zakupy - he, he ;)) Bardzo lubię wyjść np. do restauracji bez dziecka. Choć teraz znowu będzie trochę trudniej, bo za ok. miesiąc dołączy do nas córeczka, więc na początku będę uziemiona.
Świetnie się czyta takie piękne posty.. a tym lepiej, że mam dokładnie takie samo zdanie. Bardzo lubię spędzać czas z mężem, bez dziecka (ostatnio trochę to utrudnione, bo jedno z dzieci zawsze jest i tak z nami, ha!). Jesteśmy przyjaciółmi - już 11 lat, a dopiero później parą .. to chyba faktycznie najlepszy patent na związek. Pod koniec roku pojechaliśmy na wesele przyjaciół i zostawiliśmy Młodego na cały weekend z dziadkami, i naprawdę nie miałam wyrzutów, cieszyłam się że nie muszę się martwić o rajstopy (że podarte zaraz będą), o wygniecioną sukienkę z wtartymi w nią kawałkami jedzenia i inne atrybuty mamuśki. Cieszyłam się że po prostu mogę się poczuć jak kobieta, ładnie ubrać i dobrze czuć. Bez męża zresztą też bardzo lubię wychodzić. Fajnie jest spotkać znajomych i przez chwilę pobyć dawną sobą :) To przecież nie umniejsza roli mamy w której spełniam się codziennie :)
OdpowiedzUsuń