Klamka zapadła jeszcze w grudniu. Hubiś idzie do żłobka. O
przyczynach takiej, a nie innej decyzji pisałam Wam już tutaj. Dzisiaj chciałam
opowiedzieć, jak wyglądały nasze przygotowania do tej wielkiej zmiany w Hubisiowym
życiu. Zmiany, która wywróciła do góry nogami to, co Hubert do tej pory znał,
kochał, uważał za naturalne i bezpieczne.
Nie oszukiwałam się, że od razu będzie super. Wiedziałam, że
pierwsze dni, a nawet tygodnie mogą być naprawdę trudne. Zależało mi jednak bardzo,
by debiut w żłobku był dla Hubisia jak najmniejszym stresem.
Pierwszą decyzją jaką podjęliśmy z Hubisiowym Tatą, było ustalenie daty rozpoczęcia żłobkowania
na miesiąc przed moim planowanym powrotem do pracy. Chodziło nam o to, by
adaptacja Huberta do nowej sytuacji przebiegała powoli i spokojnie. By mieć czas
na stopniowe wydłużanie ilości godzin, którą młody będzie w żłobku spędzał. Nie
wyobrażałam sobie sytuacji, że już czwartego lub piątego dnia miałabym zostawić
go samego na pełne dziewięć godzin. Uznałam, że byłby to dla niego za duży
stres, dla mnie zresztą również :-). Owszem, wiązało się to z dodatkowym
kosztem miesięcznego czesnego, ale byłam przekonana, że naprawdę warto.
Od stycznia zaczęłam też Hubisia oswajać z dłuższą niż kilkuminutową rozłąką. Urządziliśmy mu taki
trening rozstawania się z mamą. Zdecydowanie częściej niż zwykle wychodziłam sama
na zakupy, spotykałam się z koleżankami lub jeździłam bez niego na warsztaty, podczas
gdy młody zostawał z tatą w domu. Tłumaczyłam, gdzie wychodzę i kiedy wrócę, a
Hubiś z każdym tygodniem znosił to coraz łagodniej i z mniejszą ilością łez.
Przy podpisaniu umowy, poprosiłam też opiekunki o dokładny
rozkład dnia, tak by dostosować domowe
pory snu i karmienia do tych obowiązujących w żłobku. Przeczytałam gdzieś,
że im mniej różnic między domem a żłobkiem, tym dziecku łatwiej będzie się
zaadaptować i rzeczywiście tak było. Nie ukrywam, że było to trudne i Hubi początkowo
stawiał opór, ale ostatecznie zaakceptował nowy „rozkład jazdy” i już trzeciego
dnia spał pięknie z całą resztą dzieci.
Przez styczeń i luty starałam się też jak najwięcej spotykać z innymi mamami i ich dziećmi. Chciałam po
prostu, by Hubiś przyzwyczajał się do nowych twarzy. Wybierałam więc zatłoczone
place zabaw, zabierałam go do znajomych, itp. Nie wiem, czy to coś pomogło, ale
na pewno nie zaszkodziło :-).
Wychodząc na spacer, często
jeździliśmy też naszym wózkiem pod budynek żłobka. Pokazywałam mu kolorowe
okna, opowiadałam mu, że w tym miejscu są fajne ciocie i dzieci, z którymi
będzie mógł się bawić. Mówiłam, że wracam do pracy i on będzie tu na ten czas przychodził.
Oczywiście jakiegoś specjalnego zainteresowania z jego strony nie widziałam,
ale kto wie, może akurat coś zapamiętał i zrozumiał :-)?
Jak widzicie do sprawy podeszliśmy taktycznie, przygotowując
się prawie jak na wojnę :-). A i tak mieliśmy ułatwione zadanie, bo Hubiś nie
jest już karmiony piersią. Mamy maluchów, które idą do żłobka, a są wciąż „na
cycu” muszą jeszcze często nauczyć swoje
dzieci pić z butelki. I skoro jesteśmy już przy tym temacie, to warto
pamiętać, by nie łączyć pójścia do
żłobka z odstawieniem dziecka od piersi. Stres, jaki można w ten sposób dziecku
zafundować jest naprawdę ogromny. Zresztą, w
coraz większej ilości żłobków (zwłaszcza prywatnych) mamy mogą już zostawić
swoje odciągnięte mleko, a opiekunki podają je dziecku, gdy jest głodne.
Jeśli w Waszym żłobku taka możliwość istnieje, warto też zawczasu zrobić jego zapasy :-).
No i ostatnia rzecz, która wprawdzie nas nie dotyczyła, ale
o której warto pamiętać, jeśli Wasze dziecko ma alergię pokarmową. Wiele
placówek z dużym wyprzedzeniem planuje lub zamawia posiłki dla dzieci, dlatego
dobrze jest od razu dostarczyć do żłobka
zaświadczenie lekarskie i zalecenia dotyczące diety. Dzięki temu żłobek
będzie miał czas i możliwość dostosowania jadłospisu dla Waszego szkraba.
I to wszystko, co w tej chwili przychodzi mi do głowy :-). Jeśli
planujecie w najbliższym czasie oddać maluszka do żłobka, pamiętajcie, że
bardzo dużo zależy od Was.
Trzymam bardzo mocno kciuki za udany start w żłobkowaniu i
ciepło pozdrawiam :-)!
Hubisiowa mama
brzmi rozsądnie
OdpowiedzUsuńproszę jeszcze tekst jak przygotować matkę ;)
Ok, zobaczymy, co się da zrobić :-). Może w trakcie pisania, sama sobie to w końcu w głowie poukładam :-)
UsuńSuper! Poważnie mega przygotowanie! Wiem, że wyszło Wam to na dobre :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję Karola :-).
UsuńOjojoj! Super, że tak podeszliście do tematu! Gratuluję, bo na pewno łatwo nie bylo.
OdpowiedzUsuńNie było i nie jest, ale co zrobić, takie życie... Pozdrawiam gorąco!
UsuńFaktycznie jak na wojnę ale co się dziwić oddajecie swój najcenniejszy skarb pod opiekę obcych ludzi więc musicie się na to przygotować jak najlepiej. Nie tylko Hubiś będzie przecież przeżywać to rozstanie już na samą myśl o rozłące z moim synkiem serce mi pęka. Życzę zarówno sił rodzicom jak i Hubisiowi niech moc będzie z Wami kochani:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tym bardziej, że są mi potrzebne...
UsuńZgadzam się z lucy es też poproszę tekst jak przygotować matkę ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy na etapie zbierania dokumentów potrzebnych do przyjęcia dziecka do żłobka. W kwietniu idziemy potwierdzić "naszą chęć" uczęszczania do żłobka a od września startujemy.
U nas najgorsze jest to że Mikołaj nie chce jeść obiadków :/ ani słoiczkowych ani własnoręcznie przygotowanych :/ po prostu nic mu nie smakuje i o to najbardziej się martwię :( jeśli chodzi o spanie to mamy jeszcze 2 drzemki a w żłobku jest tylko jedna więc powoli będziemy się przestawiać, mamy na szczęście jeszcze trochę czasu :)
W naszym żłobku plan dnia i jadłospis na cały tydzień możemy czytać na str internetowej :)
Agata
A więc będzie tekst, jak przygotować mamę do pójścia do żłobka :-). Chociaż nie wiem, czy jestem w tej kwestii jakimkolwiek autorytetem, bo trochę łez wylałam jednak i wciąż ze sobą walczę :-).
Usuńteż nas to czeka, brrrrr
OdpowiedzUsuńteż zaczniemy jeździć pod żłobek, żeby trasę znał i otoczenie, bardzo cenna rada wg. mnie :)
Dziękuję :-)! I pozdrawiam gorąco
UsuńMamo Hubisiowa :D
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przybędę kiedyś na prowadzone przez Ciebie warsztaty dla mam :D Jesteś idealna na takie stanowisko :*
Prowadziłam już w życiu trochę szkoleń i wiem, że to nie dla mnie :-). Widok setki twarzy wsłuchanych w moje słowa, zawsze nieodmiennie mnie paraliżuje :-). A tak na serio - dziękuję Ula :-)!!! Ty zawsze mnie dowartościujesz :-)
Usuńjeju jaki On słodki!
OdpowiedzUsuńSchrupałabym go! ;)
Ja też, ja też :-)!
UsuńTa taktyka sprawdziła się i u nas:) To się nazywa odpowiedzialne rodzicielstwo :*
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńświetna taktyka:) i jak się okazało bardzo udana dla Was, super!
OdpowiedzUsuńUdało się z jedzeniem i spaniem, trochę gorzej było z rozstawaniem się, ale o tym też Wam opowiem :-). Pozdrawiam!
UsuńŚwietnie, ze tak lekko przeszliście tą zmianę. Bardzo mądra z Ciebie mama :)
OdpowiedzUsuńTak lekko niestety nie było, niedługo opiszę Wam nasze dni adaptacyjne, płacz, lament i histerię. Ale teraz jest już dużo lepiej, naprawdę.
UsuńU nas właśnie ze mną byłby największy problem. Mnie ściska za serce, jak mam Filipa na pół godziny zostawić. Pewnie gdybym miała taką potrzebę, to bym jakoś to przezwyciężyła, ale na razie cieszę się, że nie muszę. Niestety prędzej czy później i na mnie czas nadejdzie, bo trzeba kiedyś wypuścić dziecko z domu, ale liczę na to, że może jakoś mi przejdzie ten lęk separacyjny;)
OdpowiedzUsuńOpiekunki w żłobku też mi mówiły, że największy lęk i tak przeżywają mamy :-). Zazdroszczę Ci, że nie musisz na razie rozstawać się z Filipkiem. Buziaki dla Was
Usuńdzięki za ten wpis. wracam do blogowego świata po dłuższej przerwie i widzę tu takie pożyteczne newsy ;)
OdpowiedzUsuńJulek też będzie chodził do żłobka, ale na razie staram się o tym nie myśleć i cieszyć się z tych chwil, które możemy razem spędzać w domu.
pozdrawiam, D.
Ale się cieszę, że znów jesteś! Tęskniliśmy!
UsuńBardzo mądry wpis Asiu - widać, że naprawdę podeszliście do sprawy kompleksowo! Uważam, że kluczowy był tu czas czyli ten miesiąc kiedy Ty jeszcze nie wróciłaś do pracy, a Hubiś już chodził do żłobka. Wszystkie inne elementy Waszego planu na pewno też pomogły. Wierzę, że nie było tylko lekko (Tobie też!), ale na pewno dzięki tym sposobom ułatwiliście Hubisiowi przejście do tego nowego etapu życia.
OdpowiedzUsuńHubi baaardzo przeżył dni adaptacyjne, płacz i lament był na początku ogromny, nawet nie chcę myśleć, jak by to wszystko wyglądało bez tego przygotowania...
UsuńPrzypomniał mi się Wasz post... Przed nami właśnie przygotowania do przygody ze żłobkiem i szukam pomysłów jak podejść do tego tematu taktycznie :) Ciumasty z pewnością nie będzie pocieszony brakiem mamy lub taty w zasięgu wzroku i łapek, ale coś czuję, że to ja przeżyję to najgorzej :/ ehhh... Zazdroszczę, że Wy macie to już za sobą.
OdpowiedzUsuń