„Zorkownia” Agnieszki Kalugi to jedna z książek, których po
prostu nie da się przeczytać w zatłoczonym autobusie, na szybko, bez skupienia. Potrzebuje
ciszy i zamknięcia się tylko na nią. Przeżycia, przepłakania, przemyślenia... Wtedy
wnika w duszę...
Każde zdanie, każde słowo, zostawia po sobie ślad. Milion
myśli, refleksji nad tym, co się ma i jak bardzo tego niedocenia. Uświadamia, że
choroba nie wybiera, może dotknąć każdego z nas. Wobec niej wszyscy jesteśmy
równi. Niby każdy to wie, ale w codziennej gonitwie łatwo zapomnieć.
W hospicjum, w którym wolontariuszką jest autorka, umierają maleńkie
dzieci, profesorowie, bogaci i biedni, młodzi i starzy... Na każdej stronie jesteśmy świadkami śmierci,
cierpienia, ale i wielkiej siły, nadziei i radości z każdej chwili „bycia”. Prawdziwi
ludzie, prawdziwe historie. Wszystko tak pięknie ubrane w słowa, że bardziej
przypomina poezję, niż pamiętnik z pracy w hospicjum...
Zarwałam dwie noce, by przeczytać „Zorkownię”, chociaż
biorąc ją do ręki, spodziewałam się kolejnej, marketingowo rozdmuchanej
pozycji. Myliłam się. Bardzo się myliłam.
To naprawdę wartościowa książka,
którą warto przeżyć, bo „przeczytać” to w jej przypadku za mało powiedziane.
Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję, poświęćcie jej swój
czas. Nie pożałujecie. Obiecuję.
Hubisiowa mama
Jejku zbieram się do niej już od jakiegoś czasu ale w ręce mi jeszcze nie wpadła :(
OdpowiedzUsuńJa tradycyjnie od siostry pożyczyłam :-)
Usuńczytałam fragmenty - przeżywałam każdy jej milimetr, każdy wyraz - tym bardziej, że sama przechodziłam przez stratę najbliższej osoby - Mamy.
OdpowiedzUsuńzbieram się do przeczytania całej - wiem ile mnie to będzie kosztowało, ale mam też świadomość, że to swego rodzaju oczyszczające doświadczenie
Na pewno przeżyjesz jej lekturę inaczej niż ja...
UsuńNie wiem, czy dałabym radę przeczytać taką książkę ...
OdpowiedzUsuńJest trudna emocjonalnie, to prawda...
Usuńtez nie wiem, czy dałabym radę..
OdpowiedzUsuńWesołych świąt, Asiu!
Wesołych Świąt!!!!
UsuńAsiu, na nadchodzące święta życzę Wam Wesołych Świąt, miłości i ZDROWIA!
OdpowiedzUsuńJa odkąd zostałam mamą to nie mogę takie książki czytać. Nawet filmy z przemocą czy śmiercią dzieci omijam. Za dużo łez mnie to kosztuje i potem dojść do siebie nie mogę. O dziwo, w swojej pracy jestem osobą, która nie może pokazywać emocji ani się rozczulać. Nie wiem jak ja to robię :-) Pozdrawiam i życzę wesołych i zdrowych Świąt w gronie bliskich i ukochanych Wam osób :-*
OdpowiedzUsuńTak, to jest jedna z tych książek, które pragnę przeczytać...
OdpowiedzUsuń