Moja siostra niedługo zostanie mamą. Wszystkim nam
powoli udziela się atmosfera oczekiwania i miłego podekscytowania. Imię wybrane, torby do szpitala spakowane,
łóżeczko w pokoju stoi, trasa na porodówkę opracowana, zostało zrobić tylko
jedno... Baby shower!!! A żeby było jeszcze fajniej – baby shower niespodziankę
:-)!
Ja wiem, że to amerykański zwyczaj, że można się bez tego
obejść, że w Polsce wciąż funkcjonują zabobony i ktoś może uznać to za zapeszanie. Ale życie jest tak krótkie, że aż
żal nie skorzystać z okazji do tego, by spotkać się w większym gronie, pośmiać,
zjeść coś pysznego, a przede wszystkim sprawić radość bliskiej osobie.
Zastanawiając się nad miejscem imprezy, wspólnie z dziewczynami uznałyśmy, że młoda mama
najswobodniej będzie czuła się u siebie w domu, dlatego do spisku włączyłyśmy
mojego szwagra. Trzeba przyznać, że spisał się na medal, bo nie tylko
wyprowadził moją siostrę o umówionej godzinie z domu, byśmy zdążyły wszystko przygotować, pięknie posprzątał mieszkanie, ale też ostrzegł nas o ich wcześniejszym
powrocie wymuszonym przez deszcz, wysyłając po kryjomu sms’a.
Dziewczyny zadbały o stronę kulinarną imprezy, ja o
dekorację przyjęcia i spięcie całości. Pomysły i inspiracje gromadziłam od
tygodni, za realizację wzięłam się na tydzień przed zaplanowanym terminem niespodzianki. Kto obserwuje Hubisiowo na Instagramie, mógł już w niedzielę podejrzeć, jak nam to wyszło :-).
Foremki do muffinek, słomki, mini tabliczki i etykiety na cytaty kupiłam w Scandi Loft.
A że reszty obmyślonych przeze mnie dekoracji nigdzie nie mogłam znaleźć, zrobiłam je sama. Girlandy pasujące do wzorów na
papilotkach, chorągiewki do muffinek, ozdobne buteleczki i mini-girlanda „It’s
a boy” - wszystko made in Hubisiowo :-). Poświęciłam na to dwie noce, ale naprawdę było
warto, przede wszystkim dla wyrazu twarzy mojej siostry, gdy to wszystko
zobaczyła :-).
Imprezę zrobiłyśmy typowo "na słodko" z jednym małym wyjątkiem dla obowiązkowych ogóreczków. Były muffinki snicersowe, tiramisu truskawkowe, pączki twarogowe, domowej roboty ciasta i ciasteczka, sałatka owocowa i inne pyszności.
Spędziłyśmy cudowne trzy godziny, wypełnione śmiechem,
rozmowami, wspomnieniami i przepysznym jedzeniem. Naprawdę fajnie było widzieć,
jak przyszła mama w pełni cieszy się swoim stanem i jest dumna z
dziewięciomiesięcznego brzuszka. Jak razem z nami śmieje się w nos starodawnym
zabobonom i z radością ogląda prezenty dla maluszka.
Jeśli kiedyś w przyszłości będzie mi dane być jeszcze w ciąży, na pewno zafunduję sobie podobne przyjęcie :-).
Pozdrawiam serdecznie,
Hubisiowa mama
Świetne jest takie przyjęcie. A jedzenie wygląda bardzo smakowicie. Nie mówiąc o wystroju- rewelacja.
OdpowiedzUsuńbaby shower to moje niespełnione marzenie... może przy trzecim...
OdpowiedzUsuńZgłaszam się na ochotnika do organizacji :-)
UsuńAsiu, Ty się chyba minęłaś z powołaniem! Jak patrzę na te zdjęcia i przypominam sobie relację z Hubisiowego roczku to dochodzę do wniosku, że powinnaś być party plannerem! Naprawdę pięknie to wszystko zorganizowałaś i jestem pewna, że Twoja siostra była zachwycona! Do pełni relacji brakuje mi tylko jednego... informacji o tych prezentach, wiesz, takie zboczenie zawodowe, aż mnie ciekawi czy korzystałaś z jakiś moich wpisów czy nie ;)
OdpowiedzUsuńJuż Asiu zaspokajam Twoją ciekawość :-). Wśród prezentów był album dziecka na pierwsze trzy lata, lusterko do samochodu przyczepiane na nagłówek, były książeczki dla maluszka, zabawki i komplet bobasowych naczyń i sztućców :-). I dziękuję Ci za miłe słowa :-)
UsuńTo bardzo fajne prezenty! Szczególnie fajnie, że pomyślałyście np. o tym lusterku, bo sama pamiętam jak szybko okazało się, że bez niego nie da się jeździć z Oleńką w samochodzie!
UsuńZazdroszczę takiej Siostry Monice :D Też bym chciała kiedyś takie przyjęcie niespodziewankę :D I te detale, które tak uwielbiam mnie zachwycają Asia :D Świetna robota :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! I polecam się przy trzecim maluszku :-)
UsuńPięknie i perfekcyjne! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńjuż Ci to mowiłam, że twoja siostra ma mnóstwo szczęścia, że urodziłyście się w tej samej rodzinie i jesteście siostrami.
OdpowiedzUsuńObie mamy szczęście, że mamy siebie :-).
UsuńAle fajnie to wszystko wygląda. Również nie miałam takiej imprezy i troszkę żałuję. Może jeszcze będzie okazja :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Karola i trzymam kciuki za to, by była kolejna okazja :-)
UsuńTo się nazywa prawdziwa impreza. Pięknie i smakowicie :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem kto mi zorganizuje baby shower w przyszłości. Jesteś niesamowita, a siostra jest szczęściarą, że ma taką zdolną bratnią duszę. Piękne to przyjęcie, dopieszczony każdy element!
OdpowiedzUsuńCudowne! uwielbiam te ostatnie trendy przyjęciowe, gdzie uwagę przykłada się nie tylko do jedzenia ale również do oprawy! Wszystko wygląda tak pięknie i odświętnie dzięki drobnym detalom, które często można zrobić samemu! Super!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńFajowy pomysł ;)
Organizatorka spisała się na medal! :)
OdpowiedzUsuńSuper niespodzianka i idealnie zorganizowana. Dobre to jest dla Mamy, bo kto wie kiedy będzie miała okazje spotkać się w takim gronie już po porodzie. Zresztą jak dziecko jest takie zupelnie malusienkie to spotkania ze znajomymi już nie są takie same :)
OdpowiedzUsuńKto wie może mnie też ktoś zorganizuje takie przyjęcie w końcu poród dopiero w grudniu.
O mamo, ale pięęęęęknie!!!!!!!!!! Jak nie chciałam baby shower przy Mill tak zdecydowanie przez Twój wpis już marzę o jakimś przy (oby!) bisowym dzidziusiu :)
OdpowiedzUsuńJak w hameryce normalnie:D
OdpowiedzUsuńBiałe ptasie mleko - mniam!
OdpowiedzUsuńtaka niespodzianka!!! Ach, zazdroszczę przyszłej mamie, że ma osoby które potrafiły wzystko tak fajnie zorganizować :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
Marzę ♡
OdpowiedzUsuńTeż marzyła mi się taka impreza :) Pięknie zorganizowane i do pozazdroszenia :) A te babeczki snikersowe to można przepis ?
OdpowiedzUsuńPrzepis mam z bloga "Gotuję bo lubię". Podesłałabym linka do przepisu, ale że mam wyłączoną opcję kopiowania, na nic by się Wam nie przydał. Wrzucam więc przepis, bo króciutki:
UsuńSkładniki: 250 g mąki, 7 łyżek cukru; 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 4 łyżki likieru baileys, 3 Snicersy, 1 jajko, 160 ml mleka, 60 g topionego masła
W misce łączymy suche składniki. Wszystkie mokre składniki łączymy w miseczce i dodajemy do suchych. Mieszamy chwile łyżką, dodajemy pokrojone w kostkę batony i mieszamy jeszcze chwilę. Takim ciastem napełniamy foremki i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni ok. 25 minut. Należy pamiętać, że ciasto na muffinki powinno być grudkowate i nie zbyt starannie wymieszane.
Smacznego :-)!
Impreza wygląda imponująco !!! Aż żałuję, że sama nie chciałam BS wrrr Może przy kolejnym Bąbelku uda mi się to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńbtw. Zaczynam planować imprezę urodzinkową naszego Ciumastego i m.in. biegają mi po głowie urocze butelki z lemoniadą - Wasze kupowałaś czy spożytkowałaś jakieś wtórniaki?
Buteleczki są po soczkach Bobo Fruta - miały idealną wysokość, kształt, no i cenę :-).
UsuńDziękuję za cenną wskazówkę :)
UsuńAle piękna impreza :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Ada