Gdy opisałam Wam historię Hubisiowego kubka, zupełnie się
nie spodziewałam tak dużego odzewu z Waszej strony. Dziękuję Wam za każde słowo
wsparcia i otuchy. Nawet nie wiecie, ile dało mi to pocieszenia. Mam też nadzieję, że nasza sprawa skłoniła młodych rodziców do tego, by sprawdzić, w jakim stanie są żłobkowe i przedszkolne kubki ich dzieci...
Nasz kubeczek wylądował w sanepidzie. Mieliśmy jeszcze cichą
nadzieję, że może się mylimy i że to faktycznie osad po herbacie, albo jakieś resztki
owoców z kompotu. Niestety, po zbadaniu kubka pod mikroskopem laborant
stwierdził, że to na 100% są grzyby. Nie był pewien jednak, czy będzie mógł
przyjąć kubek na szczegółowe badania, bo jak powiedział, nigdy nie mieli u
siebie takiego „obiektu”. Po konsultacji z przełożonym, przyjął go jednak do
akredytowanych badań, przede wszystkim z uwagi na to, że pochodził on ze
żłobka. Wyniki mają zostać przekazane nie tylko nam, ale również Państwowej Inspekcji
Sanitarnej.
W ciągu następnego miesiąca grzyby z Hubisiowego kubka będą
w sanepidzie hodowane i dopiero po tym czasie dowiemy się, jakiego są rodzaju i
czy są chorobotwórcze. Koszt całego przedsięwzięcia to ponad 200 zł, ale akurat
pieniądze zupełnie w tym momencie nie mają znaczenia.
W prywatnej rozmowie z Hubisiowym Tatą laborant stwierdził, że w życiu nie widział czegoś takiego i w głowie mu się nie mieści, jak ktoś mógł podać dziecku tak zagrzybione naczynie. Mówił też, jak wiele złego grzyby mogą wyrządzić zdrowiu, jakie spustoszenie potrafią siać, szczególnie jeśli osiądą na płucach. Podobno w niektórych przypadkach leczenie może potrwać nawet kilka lat. Nie powiem, by mnie to podniosło na duchu...
Gdy mieliśmy już pewność, że kubek Huberta był zagrzybiony,
a nie brudny, zadzwoniliśmy do dyrektorki żłobka. I tak, jak Hubisiowy Tata był
w trakcie tej rozmowy oburzony, tak ona spokojna. Na wieść o wstępnych wynikach
badań z sanepidu spytała „No, ale czego pan ode mnie oczekuje?”. Gdy usłyszała,
że wyjaśnień, stwierdziła, że ona tak naprawdę to nic nie wie i że musi się zapoznać ze sprawą. Hubisiowy Tata miał wrażenie, że spłynęło po niej
jak po kaczce.
Jednak kilka godzin później, gdy skończyłam pracę i pojechałam
do żłobka czekała na mnie w swoim gabinecie. Usłyszałam słowa przeprosin,
zapewnień o zmienionych procedurach i szczególnej uwadze, jaką personel będzie
przykładał do mycia kubków. Dowiedziałam się jednak też, że „grzyby są wszędzie”,
że „to był jednorazowy incydent”, „niekomfortowa dla nas sytuacja, ale że na
pewno nic się złego zdrowiu Huberta nie przydarzy”.
Ja jej mówiłam o moim szoku, o oburzającym braku higieny, o
tym, jak niewiarygodne dla mnie jest to, że żadna z opiekunek nie zwróciła
uwagi, jak czarna jest obwódka kubka. O tym, że może i grzyby są wszędzie, ale
nie w kilkumilimetrowej warstwie, którą można skrobać łyżeczką. O moim ogromnym
rozczarowaniu, bo ja naprawdę wierzyłam, że jest to żłobek, który zapewni dobrą
opiekę mojemu dziecku. Że chciałabym mieć taką
pewność, że moje dziecko się nie pochoruje, jak ona. Że mogą spodziewać się
kontroli i że sprawa jest w sanepidzie.
I wiecie co? Pani dyrektor nawet nie drgnęła powieka.
Takiego opanowania uczą chyba w szkołach wywiadu. Gdy mówiłam o sanepidzie,
wzruszyła ramionami i stwierdziła: „No, skoro państwo wybraliście taką drogę...”.
Jakbyśmy mieli jakiś inny wybór...
Dużo więcej emocji wykazała opiekunka Huberta. I chociaż to
do niej i do pozostałych opiekunek mam największe pretensje, to też jej współczuję
najbardziej. Myślę,
że dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo naraziła zdrowie
Huberta. Widziałam to w jej oczach. Powiedziała mi,
że ona myślała, że ta guma to ma być czarna... Znowu łzy stanęły mi w oczach. Zresztą
w jej oczach też były.
Powiedziałam jej, że gdyby mi tylko powiedziały, że ten
kubek sprawia im trudność przy myciu, albo że nie wiedzą, jak go rozkręcić, albo
że guma zmienia kolor, natychmiast przyniosłabym inny, albo zabierała go
codziennie do domu do mycia. Ale nikt mi nic nie powiedział...
Ze względu na Huberta modlę się, by te grzyby okazały się
nieszkodliwe... Jeśli jednak moje dziecko będzie chore, to ta sprawa na pewno
znajdzie swój finał w sądzie.
Hubisiowa mama
Oczywiście spodziewali się, że zamkną wam usta, ale o tej sprawie trzeba mówić głośno. Jeden Pan Bóg wie, w ilu żłobkach dzieją się podobne rzeczy. A potem dzieci chorują... Wiem, że jest grzyb, który osadza się w jelitach. Sama chcę zrobić badania synkowi. Uczulenia na szczęście nie ma, ale jak już pisałam w poprzednim poście, walczymy z wilgocią w domu. Mały często choruje. Mam nadzieję, że dzięki wyjazdowi męża, uda nam się kupić mieszkanie, gdzie nie będzie wreszcie tego problemu.
OdpowiedzUsuńDyrektorka ze żłobka pewnie się nie przejmuje bo tyle chętnych do żłobków, że szybko znajdzie dziecko na miejsce Huberta :| Porażka - ciekawe czy ona o swoje dziecko (czy też wnuka) by się nie martwiła w takiej sytuacji. Ciekawe też czy tak spokojnie by się wtedy zachowywała :|
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby nic paskudnego z tego nie wyrosło!
Dobrze, że działacie tak jak działacie. I dobrze, że Hubisiowy Tata ma taki zawód jaki ma - to bardzo pomaga w tego typu sytuacjach. I niezmiennie trzymam kciuki za zdrowie Hubisia! Buziaki dla Was!
OdpowiedzUsuńP.S. No i widziałam, że jak dobrze pójdzie to poznamy się na żywo w październiku ;)
Marzę o tej konferencji :-)! I nie mogę się doczekać spotkania z Tobą :-)
Usuńwczoraj przeczytalam Twój post i byłam w szoku. Mówi się że żlobki to wylęgarnia chorób jednak sądziłam że one związane ze słabszą odpornością dzieci, ze stycznością z nowymi bakteriami od innych maluchów a tu jednak fakt pokazuje że to być może braki higieny np takich kubeczków mogą być przyczyną chorób naszych dzieciaczków.
OdpowiedzUsuńNie potrafię zrozumieć tej Pani dyrektor która bagatelizuje sprawę przecież tu chodzi o zdrowie dzieci - to dla mnie nie do pomyślenia,
Trzymam kciuki by nie były to grzyby chorobotwórcze
Dziękuję!
UsuńPowiem Ci,ze dzis zdarzyla u nas sie ta sama sytuacja co nu Ciebie....jestem w szoku.
UsuńMaz zawiozl chlopcow do zlobka i przywiozl jeden z niekapkow,bo pani w zlobku powiedziala,ze przecieka....otwieram a tam pod guma grzyb...
Od razu umylam,taki odruch,pojechal natychmiast po drugini zrobil pania awanture w zlobku,to mowily,ze to niedopatrzenie itd....
Kuzwa,ale dzis mamy wtirek,kubek pewnie tak stal przez weekend...a chlopcybostatnio ciagle kaszel maja
Teraz dopiero zaluje ,ze umylam te nkubki,bo moglam zaniesc do sanepidu
Ale bylam w takim szoku,ze odruchowo je wyparzylam...no kurcze maja tam sterylizator,myslalam,ze skoro myja ich butle,ktire codziennie zabieram do domu to kubeczki takze...az plakac sie chce,wiem doskonale jak sie czulas...dobrze,ze ja profilaktyczniebdaje im probiotyk,ale oni ostatnio ciagle kaszla....nawet antybiotyk nie pomogl...mam nadzieje,ze teraz cos im pomoze,jesli nie,to niestety,ale sprawa sie nie skonczy tak szybko....
Mam takie zalgłosci w blogosferze, że dopiero teraz przeczytałam i dowiedziałam się o tej sprawie, bardzo Ci współczuję i trzymam kciuki, żeby Hubisiowi nic nie było :*
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPrzykro mi z powodu tej okropnej sytuacji. Nie umiem sobie wyobrazić jak można dopuścić do takiego zaniedbania w miejscu gdzie dziecko jest najważniejsze. Znieczulica wśród opiekunek jest niewybaczalna. Współczuję Państwu ale zastanawiam się co z innymi dziećmi? Podejrzewam, że mogło to spotkać też inne dzieci i czy rodzice są świadomi? Powinni wiedzieć co się dzieje.
OdpowiedzUsuńMamy taki sam kubek i przyznam, że nie jest najłatwiejszy do mycia dlatego tym bardziej skupiam się nad zachowaniem higieny. Pozdrawiamy i życzymy zdrowia oraz spokoju.
Dziękujemy!
UsuńDyrektorka do odstrzału jak dla mnie. Dowiadywałaś się w innym żłobku o miejsce?
OdpowiedzUsuńStraszne, a ta dyrektorka bez serca w ogole, jak ona moze pracowac w placowce zajmujacej sie dziecmi. I jeszcze ten bezczelny tekst, ze "skoro taka droge wybraliscie", a co? Mieliscie umyc kubek i zapomniec?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nic Hubertowi nie będzie, ale dobrze że sanepid bada ten kubek
OdpowiedzUsuńPrzerażająca pewność siebie i umiejętność bagatelizowania sytuacji przez dyrektorkę :( Aż mnie nosi po prostu!
OdpowiedzUsuńPani Dyrektor jest po prostu bezczelna... Brak mi słów dla niej :/
OdpowiedzUsuńKochana tulę i wspieram :* dalej twierdzę, że postąpiliście mądrze i słusznie i trzymam kciuki za pomyślne wyniki badań (pomyślne w sensie dla zdrowia Hubisia).
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPrzyniosłaś do żłobka czysty kubek, a ona myślała że guma ma być czarna? A że w wodzie coś pływa, to już nie widziała, nie no brak słów po prostu brak słów... Trzymam kciuki żeby na Huberta zdrowie to w żaden sposób nie wpłynęło! Na Twoim miejscu o sprawie poinformowałabym innych rodziców - niech wiedzą co się w ich żłobku dzieje, bo może jakieś dziecko ma taki sam kubek i też zagrzybioną uszczelkę..
OdpowiedzUsuńMi też zrobiło się szkoda opiekunki, na pewno zdała sobie sprawę ze swojego niedopatrzenia i było jej po prostu przykro, zwłaszcza, że pisałaś, jak bardzo Hubiś lubi ciocie. :( Wierzę, że nic nie będzie Hubisiowi.
OdpowiedzUsuńTaaa jasne... nie wiedziała... ciekawe czy jej dziecko piłoby z takiego kubeczka :( czy wtedy też by nie wiedziała... oj MASAKRA po prostu:(
OdpowiedzUsuńDyrektorka faktycznie zimna jak stal.. eh.. 3mam kciuki za Hubisiowe zdrowie!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńSzczena opada. Dyrektorke to bym chyba rypnela gdyby mi takim tekstem zapodala. A napewno awanture bo takie cwaniactwo i bezczelnosc tylko cisnienie bardziej podnosi.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Hubisia. I za grzyba by okazal sie nieszkodliwy.
Będzie dobrze,Hubiś będzie zdrowy, zobaczysz. Najważniejsze, że zauważyłaś ten kubek, dzięki Bogu.
OdpowiedzUsuńDyrektorka pewnie ma taki sposób bycia i na zewnątrz nie pokazuje emocji, nie daje poznać ze to jej wina.
A wychowawczyni teraz to tak naprawdę się boi o pracę. Mam nadzieje ze choć trochę naprawdę zależy jej na zdrowiu Hubisia.
Naprawdę Pani myśli, że wychowawczyni boi się o pracę? Nie tylko ona zawiniła, pracy z tego powodu nie straci. Nie może pani uwierzyć, że ktoś może naprawdę martwić się o zdrowie Hubisia, choć poniewczasie? Że może jej być przykro? Naprawdę Pani uważa, że miała łzy w oczach ze strachu o posadę?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zmiana żłobka nie jest dobrym pomysłem. Zamiast uciekać w nieznane, lepiej zadbać o standardy tego żłobka, w którym Hubiś jest. Dzięki reakcji Hubisiowych rodziców pozostali rodzice będą mieć pewność, że kubki są sprawdzane. I myślę, że przełoży się to też na inne aspekty życia żłobkowego, że wychowawczynie będą bardziej uważać a dyrektorka będzie nad sobą czuła potencjalny "bat" rodziców. Na zmianie żłobka Hubiś mógłby ucierpieć psychicznie...
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się kochani!bardzo słuszną drogę wybraliście a ta dyrektorka to kawał wypranej z uczuć raszpli!
OdpowiedzUsuńBuziaki dlaHubisia!
Co za kobieta! Ta dyrektorka jest straszna...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by wyniki okazały się " pozytywne" dla Was ;*
Boże jak to trzeba nad wszystkim czuwać ;(
Witam wszystkich,
OdpowiedzUsuńJestem bardzo wdzięczna, że Hubisiowa Mama podzieliła się z nami swoją historią, uczuliła nas na takowe zaniedbania i przede wszystkim, że zareagowała na to co się stało, ale chciałabym też zwrócić uwagę na coś co mnie bardzo uderzyło i zniesmaczyło i nie chodzi tu wcale o postawę opiekunek czy dyrekcji żłobka... Przyjrzyjcie się komentarzom niektórych osób- zwykłe nakręcanie się, infantylność w wyrażaniu emocji, generalizowanie (wszystkie żłobki, przedszkola i "panie" są beee- tego cudzysłowu w wypowiedzi jednej z internautek w ogóle nie rozumiem...). Czy to pomaga? Wcale. Zdarzyła się rzecz, która nie powinna się zdarzyć, a tym bardziej w takiej placówce, osoby odpowiedzialne za to rażące niedopatrzenie powinny ponieść surowe konsekwencje, ale bawią mnie takie komentarze typu- Ja zawsze zwracam uwagę w domu na... U mnie nigdy nie... Rozszarpałabym tę babę... Mój Skarb... Moje Maleństwo... Bzdura :) Dziewczyny, same też robicie w pieleszach domowych wiele rzeczy, których robić nie powinnyście- np. dosładzacie potrawy chociaż wiadomo, że biały cukier jest bardzo niezdrowy. Dajecie dzieciom do picia soczki, które zawierają mnóstwo cukru. Czy na to też reagujecie tak emocjonalnie...? Wątpię :) Bezsprzecznie trzeba zwracać na takie rzeczy uwagę, zgłaszać je, wyciągać wnioski i konsekwencje itp., ale czy musi to się odbywać w atmosferze ogólnej internetowej histerii? Bez przesady.
Kurczę! Nie wiedziałam, że biały cukier można zastąpić grzybem...
Usuńbtw. Swojemu Skarbulkowi cukru ani soczków ani słoiczków, gotowych kaszek nie serwuję więc chyba mogę wyrazić swoje oburzenie tą i nie tylko tą sytuacją (taak.. to było złośliwe).
Żłobki i przedszkola powinny być placówkami wzorcowymi. Nasze maluchy spędzają w nich nierzadko 1/3 doby. Higiena, zaplecze sanitarne, zdrowe jedzenie, bezpieczeństwo i świadoma odpowiedzialna opieka wychowawców to dla mnie podstawa. Niestety z doświadczenia własnego (praktyki na studiach, szukanie żłobka dla synka) wiem, że to wcale nie jest takie oczywiste.
Nie zrobię nikomu awantury o siniaka (o ile nie będę miała wątpliwości wobec wersji wydarzeń opiekunów - na szczęście dla obydwu stron, monitoring zaczyna być standartem) czy brudne spodenki, ale nie ręczę za siebie gdy ktoś narazi jego zdrowie czy życie, gdy będę świadkiem braku profesjonalizmu i wyobraźni lub zwykłego lenistwa. Dla mnie wychowawcy są w pracy, a to oznacza że nie obchodzi mnie czy mają gorszy dzień lub boli kogoś palec. Jest jakaś niedyspozycja - zgłoś to przełożonemu, poproś o pomoc lub zastępstwo albo tak zorganizuj dzień dzieciom by nie narażać ich na nic ze względu na Twoje samopoczucie czy stan zdrowia.
Kochana, czytaj proszę ze zrozumieniem, bo widzę, że właśnie ta internetowa histeria przesłoniła Ci właściwą interpretację mojej wypowiedzi (taak... to było złośliwe). Nigdzie nie napisałam, że biały cukier można zastąpić grzybem czy że powinniśmy lekceważyć takowe sytuacje, ale że taka zbiorowa histeria nie pomaga Hubisiowej Mamie tylko ukierunkowuje ją na niezdrowe emocje- utrata zbędnej energii do działania. Najwyraźniej różni nas to (Ciebie i mnie), że ja zamiast się nakręcać czy nakręcać kogoś pożytkuję swoją energię na załatwienie konkretnej sprawy- tzw. profesjonalizm dorosłej i dojrzałej emocjonalnie i społecznie osoby, która umie załatwiać sprawy kulturalnie aczkolwiek stanowczo i bez zbędnego bicia piany i marnowania energii.
UsuńBy the way- standarD, a nie standarT (taak... to było złośliwe).
Hubisiowa Mamo! Daj znać jak potoczyła się dalej sprawa. Z doświadczenia wiem ile szkody może wyrządzić grzyb- niestety miałam tę wątpliwość przetestować to na własnym organizmie. Trzymam kciuki!
Jezu, dopiero teraz przeczytałam całość historii, jestem oburzona, zdruzgotana i osobiście też bym tego tak nie zostawiła. Moja Siostra pracuje w żłobku i wiem jakie cuda się dzieją i z czym musi walczyć, a raczej z kim (dyrektor) żeby było jak należy, więc kiedy mój Mikołaj pójdzie do przedszkola to chyba będę pod nim koczowała;-(( ściskam i wierzę, że z Hubusiem będzie wszystko dobrze!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinniście obraczyć kosztami badań sanepidowskich żłobek właśnie - myślę, że jeśli pogadacie w sanepidzie, to rachunek wyślą do żłobka. Albo ustal z dyrektorką, że odejmie Wam z czesnego za następny miesiąc taką właśnie kwotę.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że ten kubek nigdy nie wydawał mi się bezpieczny - za dużo w nim elementów, łatwo o zaniedbanie. Wiem, że żłobek powinien dbać o naczynia dzieci w sposób szczególny, ale ten prodykt ma po prostu wadę. Możesz nauczyć Hubisia pić z DoidyCup czy CamoCup, on na tym zyska, a Ty będziesz miałą spokojną głowę, bo te kubeczki składają się z jednego elementu.
I przede wszystkim bądź twarda w negocjacjach ze żłobkiem.
No ale i Hubisiowi Rodzice nie sa bez winy. Nie sprawdziliscie tego kubka ani razu? Ja bym nie ufala zlobkowi, sprawdzalabym w jakim stanie sa rzeczy ktorych uzywa moje dziecko. Ok, zakladam ze w.zlobku pracuja odpowiedzialni ludzie, ale wiem ze kazdego trzeba sprawdzic. I tak jak wychowawczyni mowila, ze myslala ze tak ma byc, to i Ty myslalas, ze bedzie tak ze zlobek zadba. Takze i swoje zaniedbanie powinnas przemyslec
OdpowiedzUsuńOczywiście drogi anonimie, masz rację. Z tym, że w życiu nie da się "każdego sprawdzać" jak napisałaś. Do czego by to prowadziło? Będziesz kontrolować wszystko, wszystkich i zawsze? Tak się nie da żyć. Gratuluję jeśli Ty potrafisz.
UsuńMuszę się zgodzić z Hubisiową Mamą, że nie da się każdego sprawdzać. Po za tym trochę słabo by to wyglądało, gdyby wpadali na kontrolę do żłobka- to tak jakby nie mieli w ogóle zaufania. Taki rodzic to rodzic-helikopter. Koczujący pod żłobkiem/przedszkolem, podejrzany, patrzący na ręce, bo PRZECIEŻ TYLKO ON JEST W STANIE ZADBAĆ O DZIECKO! Niestety, jak pokazuje historia czasami człowiek na tym zaufaniu się przejedzie, ale nie da się przejść przez życie z podejrzliwością na każdym kroku.
UsuńSprawdzac kazdego, kto ma wplyw na zdrowie mojego dziecka. Dziecko w zlobku nie powie samo ze.cos jest nie tak, chocby ze ma brudny kubek... I nie chodzi o naloty, ale np raz czy 2 razy w tyg sprawdzic, jak wygladaja sztucce, naczynia, zabawki nawet. Masz do tego prawo! I tak, moglabym tak zyc jesli w gre wchodzi zdrowie mojego.dziecka.
OdpowiedzUsuńNie obraź się, ale to, co piszesz jest po prostu nierealne.
UsuńGwarantuję Ci, że na dłuższą metę nie mogłabyś tak żyć. Wiem z doświadczenia.
OdpowiedzUsuńNiemogę uwierzyć w to co przeczytałam jak takie coś mogło w ogóle sie wydarzyć. Ale ten kubeczek był wasz zostawiony w żłobku czy to żłobkowy .
OdpowiedzUsuńTo był nasz kubeczek. Zanosiliśmy go na początku razem ze śliniakami i pościelą dla dziecka. Z tym, że posciel dostawaliśmy do prania, a kubeczka nie.
UsuńCzy są wyniki? Co to za grzyby były?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiemy, podobno wyniki mają być w tym tygodniu.
UsuńCzy są wyniki?
OdpowiedzUsuńTak, tydzień temu odebraliśmy wyniki badań kubeczka - z pięciu wyhodowanych z niego grzybów, trzy okazały się chorobotwórcze. Lekarz zlecił nam badania Huberta pod kątem ich występowania - posiew z nosa, gardła i badanie kału. Wczoraj odebraliśmy wyniki z sanepidu. Znaleziono grzyby w wymazie z gardła i z nosa, ale dopiero w poniedziałek popołudniu lekarz stwierdzi, czy te ilości są niebezpieczne i jak je ewentualnie leczyć.
UsuńWitam,
Usuńniedawno przytrafiła mi się podobna sytuacja i tak trafiłam na ten wpis. Zastanawiam się jakie są dalsze losy leczenia synka.
Ja mam taki problem, że nigdzie nie mogę znaleźć miejsca gdzie możnaby zbadać grzyba z kubka :(
Jest mi bardzo przykro, że i Wam przytrafiła się taka sytuacja. Mam nadzieję, że sprawa dobrze się skończy i kolejnym opiekunkom otworzą się oczy. Koniec historii znajdziesz we wpisie z 6 sierpnia 2014 r. Mam wyłączoną możliwość kopiowania, więc nie mogę Ci wkleić linka, ale znajdziesz na pewno przez historię na dole. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za Wasz happy end.
Usuń