Jeszcze rok temu stałam na stanowisku, że telefon ma służyć
do dzwonienia, ewentualnie smsowania i że naprawdę nie potrzebuję żadnych
bajeranckich aparatów z milionem aplikacji. Bo niby po co? Mam piękny kalendarz
książkowy na notatki, ozdobny adresownik, notes na zakupy, zdjęcia robię Nikonem,
seriale oglądam na komputerze, książki czytam w łóżku przed snem... Zupełnie
nie czułam potrzeby zmieniania czegoś, co tak dobrze funkcjonowało.
A potem przyszła wiosna i mój powrót do pracy. Nagle okazało
się, że doba skróciła się o 9 godzin, a ja, w swoim mniemaniu mistrzyni
organizacji, zaczynam się totalnie gubić. Stosy kartek z notatkami po prostu
zalały mi torebkę. A i tak ciągle o czymś zapominałam. Opłacić rachunki,
uzupełnić Hubisiowi pampersy w żłobku, kupić płyn do prania, przypilnować
terminu szczepienia, zadzwonić z życzeniami, zamówić świeże szkła kontaktowe,
spytać koleżankę o namiary na dobrego logopedę, itd. itd. Spraw wciąż
przybywało, czego o czasie bynajmniej powiedzieć nie można było.
Podczas gdy ja gubiłam się coraz bardziej, mój małżonek
radził sobie nadzwyczaj dobrze. Zsynchronizował sobie telefon z kalendarzem,
prowadzonym na laptopie, poustawiał przypomnienia. E-maile przychodziły mu na aparat,
więc zawsze był na bieżąco. Lista zakupów też lądowała w telefonie. To z jego Nokii dodawałam pierwsze fotki
na Hubisiowego Instagrama. No cóż, w końcu mu pozazdrościłam :-).
Swój stary, malutki telefon zamieniłam na solidną cegłę z
dużym wyświetlaczem i zaczęłam wielkie testowanie aplikacji na Androida. Część
z nich znalazłam sama, część dzięki wpisowi Pauli z One little smile. To ona
też zainspirowała mnie do podzielenia się z Wami moją własną top piątką aplikacji dla
zabieganych. Wciąż zastanawiam się, jak ja mogłam bez nich funkcjonować :-).
Oto aplikacje, z których bardzo chętnie korzystam i które mogę
z ręką na sercu polecić.

Generalnie świetnie mi się z Any.do „współpracuje”. Codziennie
rano zaprasza mnie do zaplanowania dnia, dyskretnie przypomina o zadaniach i
niezmiennie chwali, jak uda mi się wszystko zrealizować :-). Próbowałam kilku innych
aplikacji, w tym Evernote, ale to z Any.do dogaduję się najlepiej. Polecam
wszystkim wielbicielom robienia list.
Listonic – moja lista zakupów. Kolejna, niezwykle prosta,
ale bardzo fajna aplikacja. Zastąpiła mi kartkę na lodówkę i bardzo ułatwiła
codzienne zakupy. Notuję w niej na bieżąco wszystko, co trzeba dokupić. Doświadczenie
ostatnich miesięcy pokazało mi bowiem, że jeśli odłożę chociażby o 5 minut
zanotowanie tego, co akurat się w Hubisiowie skończyło, zwykle już o tym nie
pamiętam. Tak samo zresztą, jak o zabraniu kartki z lodówki :-).
Listonic ma biało-zieloną kolorystykę i fajny gadżet w
postaci małych grafik, pojawiających się przy wpisanych produktach.
Przykładowo, jeśli wpiszecie na listę zakupów płyn do płukania tkanin, pojawi
się miniaturowa pralka. Jeśli owoc, zobaczycie małe jabłuszko. Dla mnie
fenomenem jest to, że Listonic potrafi odróżnić na mojej liście zakupów zwykłe „mleko”
od „mleka Hubisia”. Przy tym pierwszym pojawia się mała szklana buteleczka i
kawałeczek żółtego sera, jak ogólnie oznaczany jest tam nabiał, a przy „mleku
Hubisia” pojawia się maleńki smoczek :-).
No i ma jeszcze jedną zaletę, pomaga kontrolować wydatki, bo
kupuję to, czego faktycznie potrzebuję.
LendMate – aplikacja „pożyczkowa” na androida. Pozwala
zapanować nad tym, co i od kogo, bądź co i komu pożyczyliśmy. W prosty,
intuicyjny sposób możemy zapisać w niej daty pożyczki i nazwy pożyczonych
rzeczy.
Bardzo lubię tę aplikację, tym bardziej, że nawyk notowania pożyczonych
rzeczy wyniosłam z rodzinnego domu. Pamiętam, że w naszej kuchni, na
wewnętrznej stronie szafki wisiała duża kartka, na której rodzice wszystko notowali, dzięki czemu doskonale wiedzieli, u kogo znajduje się dana rzecz lub komu powinni
coś zwrócić.
Lend Mate ma dwa główne działy „biorę” i „daję”. Pozwala przypisać
pożyczki do konkretnych osób z listy kontaktów i poszeregować je według
kategorii, np. na książki, pieniądze, narzędzia, ubrania i in.
Wbrew pozorom bardzo przydatna aplikacja, bo przez
„pożyczki” niejedna znajomość się zakończyła. Warto pamiętać, co i komu
pożyczyliśmy. Ja osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przez pomyłkę
posądziłabym kogoś o nieoddanie rzeczy, której nigdy tej osobie nie pożyczałam.
Spaliłabym się chyba ze wstydu.
WhatsApp – to aplikacja, która nie tyle pozwala zaoszczędzić
czas, co pieniądze. Jak dla mnie ma same zalety. Po pierwsze jest darmowa. Po
drugie działa na iPhone'a, BlackBerry, Windows Phone, Androida i urządzeniach
Nokii. Po trzecie pozwala na wysyłanie do woli wiadomości tekstowych, zdjęć,
filmów i dźwięków, czyli jest czymś na kształt komunikatora lub czatu. Po
czwarte nie ogranicza ilości wysyłanych znaków, jak w smsach. Po piąte jest
szybka. Po szóste bez reklam. No i po siódme, działa na całym świecie (ale
trzeba mieć dostęp do internetu). Gdy Hubisiowy Tata był ostatnio w Czarnogórze
korzystaliśmy właściwie tylko z WhatsAppa. Spisywał się fenomenalnie.
Warto wiedzieć, że po roku bezpłatnego używania tej aplikacji na Androidzie,
BlackBerrym, WindowsPhonie i Nokii, WhatsApp upomni się o zapłacenie 0,99$ za
dalsze korzystanie. No, ale nie jest to kwota, która nadwyrężyłaby mocno
nasz budżet, więc jakoś ją przeboleję :-).
Podobno tylko w przypadku iPhone’ów trzeba zapłacić 0,99$ z góry, przy
pobieraniu aplikacji, ale nie sprawdzałam, czy to prawda. Wiecie może coś na ten temat?
TVN Player – dzięki tej aplikacji mogę oglądać ulubione
programy i seriale w dowolnym miejscu i czasie. Siedząc w poczekalni do
lekarza, prasując, czy szykując obiad. W każdej chwili mogę przerwać, a potem
kontynuować oglądanie. Ta aplikacja to naprawdę świetna sprawa dla zabieganych osób, które pomimo braku czasu nie chcą rezygnować z "Prawa Agaty", czy "Project Runway".
Acha, i wielki plus za „Świnkę Peppę”,
jedyną bajkę, która jest w stanie skupić Hubisia na dłużej niż 30 sekund :-).
Oczywiście używam też aplikacji takich jak Instagram, Skype czy Facebook, ale to raczej "pożeracze" czasu, niż jego "pozyskiwacze". Pewnie wiecie coś na ten temat :-)?
A może Wy znacie jakieś inne ciekawe, ułatwiające życie aplikacje? Może coś mi polecicie?
Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam,
Hubisiowa mama
WhatsApp u mnie to podstawa jako komunikacja z rodzinka i znajomymi w Polsce, natomiast do listy zakupów używam notatnika i również mi się sprawdza. Poza tym podstawa to ebay i paypal - zakupy online najbardziej ułatwiają mi życie :)
OdpowiedzUsuńEbay i mnie kusi, tyle że wtedy musiałabym mieć jakąś dodatkową aplikację kontrolująca stan konta :-)!
UsuńW ogóle nie orientuje się w aplikacjach, jedynie fb nie jest mi obcy : ) i yt. W ogóle nawet nie wiem gdzie mogłabym ich szukać i dlatego super jest ten post.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i serdecznie polecam wypróbowanie :-)!
UsuńZ babskich aplikacji lubię też WomanLog :) wszystko w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńSKorzystam na pewno z Twojej listy, bo nei słyszałam o tych aplikacjach.
A mój kalendarz zeszytowy ni chce mi np. przenosićzadań na kolejne dni tylko giną na poprzednich kartkach :)
U mnie było dokładnie tak samo, dlatego tak spodobało mi się Any.do :-). Polecam serdecznie i pozdrawiam!
UsuńJa jestem z wiernych fanów Evernote i choć próbowałam z Anydo to jednak się nie przekonałam ;)
OdpowiedzUsuńAle za to bardzo polecam Ci Pocket - super wygodne miejsce do przechowywanie rzeczy, które chcesz przeczytać, ale nie masz aktualnie czasu. Klikasz i wrzucasz sobie do pocketa, i to nie linka, a całą treść, do której masz potem dostęp nawet jak nie jesteś online. Oprócz tego przy blogowaniu bardzo przydaje mi się specjalna aplikacja do zarządzania blogowym fanpage (ona się na iPhone nazywa Pages, a na Samsungu chyba Menadżer Stron czy jakoś tak).
Do Evernote przymierzyłam się właśnie za Twoją sprawką :-). A Pocket właśnie sprawdziłam i już wiem, że to coś dla mnie! Bardzo dziękuję :-)!!!
UsuńJa, jako zagorzała miłośniczka list, muszę wypróbować tego Listonica! Obecnie Skarb i Niania spisują mi na kartce co trzeba, ja dopisuję, a potem robię fotkę i z tym idę do sklepu :-)
OdpowiedzUsuńTo Listonic powinien Ci się spodobać :-). Ps. Ale mi miło, że do mnie zajrzałaś. Dzięki Asi z Prezentuje prezenty jestem Twoją cichą wielbicielką :-).
Usuńhe he, to miło mi, bo ja też do Ciebie zerkam i podglądam, ale się nie wypowiadałam póki co :-)
UsuńFajny jest jeszcze Viber :) Jak się jest w zasięgu internetu to można dzwonić za darmo do kogoś kto tego Vibera też ma zainstalowanego. A z kobiecych aplikacji "kalendarz miesięczny" taki z różowym notesikiem. Polecam :)
OdpowiedzUsuńTez używam kalendarzyka - ikonkę ma w postaci takiego różowego notesu z kwiatkiem, prawda :-)? a Vibera już oglądam, dziękuję za podpowiedź!
UsuńTak dokładnie ten - z kwiatkiem. bardzo przydatny jak dla mnie :) A Vibera polecam. Pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy na rozmowach telefonicznych :)
Usuńja odkąd powiedziałaś mi o dwóch pierwszych używam i już chyba nie potrafię bez nich funkcjonować. Sprawy pilne i błahe oraz zakupy - bez tych apek nie byłyby już takie same
OdpowiedzUsuńPodoba mi się apka na zakupy i ten czat. ten czat to nawet mam ale nie korzystałam z niego :)
OdpowiedzUsuńZainstalowałam juz Listonic :)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu :)
Ooo, wszystko dla mnie! Dziś wieczorem meniu popracuje nad tym;) dzięki!
OdpowiedzUsuńNa listę zakupów polecam Out of milk. Można zsynchronizować z innym użytkownikiem androida i mąż wie czy przy okazji ma coś kupić ;) whatsapp używam na co dzień od ponad dwóch lat, ale teraz już na 3 telefonie. Nigdy nic nie płaciłam.
OdpowiedzUsuńAny.do muszę przejrzeć. Przyda się na pewno!
Mąż ciągle namawia mnie na korzystanie z Listonica, a ja uparcie robię listę zakupów na karteluszkach... Potem pakuję taki karteluszek między inne rzeczy w torebce i zanim dojdę do sklepu muszę przeszukać torebkę kilkakrotnie :/ A telefon przecież zawsze w jednej i tej samej kieszonce, z reguły naładowany, więc może porzucę swoje tradycyjne metody i upartość na rzecz usprawniających codzienność nowinek technologicznych? :)
OdpowiedzUsuńKiedy nasz Krzysio był maluteńki a ja szukałam optymalnej metody usypiania dzidziusia ;), zainstalowałam sobie w telefonie aplikację Sleep Sheep. Być może Tobie się nie przyda ta aplikacja, ale jeżeli dziecko nie zasypia bez kołysanki, dźwięku suszarki, samochodu lub bicia serca, to Sleep Sheep będzie bardzo pomocna. Kilka kołysanek i inne odgłosy zawsze pod ręką :).
Pozdrawiam ciepło.
Jeszcze zebym umiala to wszstko znaleźć w swoim telefonie to byłoby super.
OdpowiedzUsuńMialam na tablecie Listonica i chyba z racji tego ze byl za duzy wróciałm do karteczek :)
POzdrawiam
any.do mnie zaciekawiła, ciekawe czy na appla też znajde :)
OdpowiedzUsuńA ja mam MojaGazetka gdzie znajduja sie wszystkie marketowe gazetki
OdpowiedzUsuńJa mam na telefonie mnóstwo aplikacji, które wiecznie ściąga mi mąż, ale szczerze mówiąc rzadko z nich korzystam;)) Najczęściej z kalkulatora albo kalendarza;p Ale może czas im się przyjrzeć dokładniej?...:))) Pozdrawiam Cię ciepło.
OdpowiedzUsuńU mnie WhatsApp króluje już kolejny sezon, i polecam każdemu. Dodatkowo mam aplikację mobilną mojego banku, żeby móc na bieżąco monitorować stan konta, bo jak wyrwę sie na zakupy to roznie to bywa:)
OdpowiedzUsuńPierwsze dwie zaczynam ściągąć! Świetny wpis. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNo ładnie - takim oto sposobem dwie pierwsze aplikacje są już na moim telefonie. Idąc dalej, właśnie zamówiłam pakiet internetu!!...... chyba od dziś ktoś będzie musiał się dorzucać do mojego rachunku :P
OdpowiedzUsuńMoim numerem jeden, bez którego żyć nie potrafię jest endomondo :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Asieńko i pozdrawiam gorąco!!!
Polecem SayHi jeśli ktoś potrzebuje częściej korzystać ze słowników obcojęzycznych.
OdpowiedzUsuńDragon - taki dyktafon z którego można skopiować tekst np do smsa ( zwłaszcza jak ktos nie lubi pisać na dotykowej klawiaturce)
WhatsApp jak widzę nie trzeba poleca, fajny jest jeszcze WeChat
Swietny post, bardzo lubie tego typu wpisy :-) smartphone jednak znacznie potrafi życie ułatwić, trzeba tylko wiedzieć, jak go mądrze wykorzystać :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńListonic to tez jedna z moich ulubionych aplikacji, odzwyczaiłem się od zapisywania listy zakupów na kartce :) Polecam też aplikację Wiem Co Jem, można sprawdzać jedzenie pod kątem szkodliwości składników.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa lista, taka wręcz niestandardowa! :) Ale też od tamtego czasu tworzenie aplikacji znacznie sie rozwinęło i to również może mieć wpływ na to, że wydaje mi sie ta lista nietypowa. :)
OdpowiedzUsuńMinęły 3 lata, a to w świecie aplikacji jak 300sta :-).
Usuń