Londyński East End pokochałam dzięki książkom Jeffrey’a
Archera. Portowe doki, ogromna bieda, wyzysk, bezrobocie, przytułki, przestępczość,
prostytucja... A w tym wszystkim niezwykłe, zapadające w pamięć historie. Bo czyż
może być lepsze tło do pokazania siły ludzkiego charakteru? Albo potęgi nadziei,
gdy wszystko wydaje się już stracone?
Codzienność mieszkańców East Endu lat powojennych to
nieustanna walka z ubóstwem, chorobami i z pochodzeniem, które wtedy często determinowało
całe życie. To miejsce, które nie wybaczało słabości, ale też uczyło
dostrzegania piękna nawet na największych zgliszczach.
To właśnie do tej najbiedniejszej dzielnicy Londynu trafiła
na początku lat pięćdziesiątych młoda położna Jennifer Worth. Swoją praktykę
rozpoczęła w Domu Nonnata, ośrodka sióstr anglikańskich, które otaczały opieką mieszkające
tam kobiety. Wraz z zakonnicami pomogła przyjść na świat tysiącom dzieci, które
rodziły się jedne po drugich w odwiecznym, niezmąconym żadną antykoncepcją
cyklu.
Wspomnienia z przepracowanych z siostrami lat spisała w książce
„Zawołajcie położną”, która z miejsca stała się w Wielkiej Brytanii bestsellerem
i rozpoczęła społeczną dyskusję na temat świadomego macierzyństwa i nowoczesnych
metod porodu. Co więcej, na jej podstawie BBC nakręciło cieszący się ogromną
popularnością serial „Call the midwife”, który przy okazji gorąco Wam polecam.
Co takiego jest w tej książce, że złapała mnie za serce i
nie pozwoliła się oderwać? To proste, jest w niej wszystko :-). Dobro i zło, uśmiech
i łzy, szczęśliwe i nieszczęśliwe zakończenia, praca, miłość, nienawiść. Narodziny,
będące kwintesencją życia. Życie prywatne autorki i historie o prawdziwych bohaterach.
A w tle barwny East End.
![]() |
Źródło Wydawnictwo Literackie |
Praktycznie każda, opisana przez Jennifer Worth historia
wywoływała u mnie emocje. Gdy czytałam o rodzącej przedwcześnie swoje 25-te
dziecko Conchicie Warren i jej ogromnym harcie ducha, myślałam o moim synku, leżącym
w szpitalnym inkubatorze. Gdy autorka opisywała historię piętnastoletniej Mary,
której wbrew jej woli odebrano i oddano do adopcji dziecko, przypomniała mi się
filmowa „Tajemnica Filomeny”. Myślałam też o moich babciach, które w latach
pięćdziesiątych rodziły swoje dzieci. A także o tym, jak poród przestał być doświadczeniem
przeżywanym w domowym zaciszu i jaką rewolucję społeczną spowodowała pigułka
antykoncepcyjna.
Jeśli więc bliski jest Wam temat macierzyństwa i narodzin,
albo interesuje Was powojenna historia kobiet, ta książka na pewno skradnie
Wasze serca! Gorąco polecam!
A dla wszystkich tych, którzy chcieliby wyrobić sobie na jej
temat własne zdanie, mam niespodziankę!
Wydawnictwo Literackie, które „Zawołajcie
położną” wydało, przekazało dla Hubisiowych czytelników aż trzy egzemplarze tej
książki :-)! Nie pozostało mi więc nic innego, jak zorganizować rozdawajkę,
której szczegóły znajdziecie tu (klik). Zachęcam Was do udziału, bo książka naprawdę jest tego warta! Bawimy się od dzisiaj do 22 czerwca włącznie!
Pozdrawiam serdecznie,
Hubisiowa mama
Niesamowita była kiedyś praca położnej. Dziś tez zapewne wywołuje wiele emocji, ale wydaje mi się, że w powojennych czasach ten zawód był jak misja. Z ogromną radością sięgnę po ta książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimatyczne książki, gdzie poznaję inny świat a w nim siłę jaka drzemie w zwykłym z pozoru człowieku.
OdpowiedzUsuń