Zauważyliście, że
coraz mniej osób wywołuje zdjęcia?
Że powoli ginie tradycja wspólnego przeglądania rodzinnych albumów? Wprawdzie
na komputerze i w telefonie zapisanych mamy tysiące zdjęć, lecz niewiele z nich
trzymamy później w dłoni. A szkoda, bo zdjęcia na papierze mają w sobie magię.
Uchwycony mijający czas. Wspomnienia, których można dotknąć.
Znacie dobrze moją
miłość do tradycyjnych fotografii. Pisałam Wam o niej nie raz. Regularnie
wywołuję zdjęcia. Owszem, czasami rzeczywiście ciężko jest mi wybrać tych
kilkadziesiąt, no dobra, kilkaset wyjątkowych, ale obym tylko takie problemy w
życiu miała :-).
Odkąd możliwe jest wywoływanie zdjęć przez internet,
lubię to jeszcze bardziej. Proste programy, takie jak Fotolab Sender pozwalają nie
tylko na zamówienie odbitek
online, ale także na błyskawiczne określenie naszych oczekiwań. Pamiętam,
jak jeszcze kilka lat temu przychodziłam do zakładu fotograficznego z dużą
kartką i przez pół godziny dyktowałam z niej, w jakim formacie i w ilu
egzemplarzach ma być wykonane konkretne zdjęcie. Teraz jednym kliknięciem mogę
zdecydować też, czy chcę odbitki
matowe, czy odbitki
błyszczące, kolorowe, czy czarno-białe, a może w wersji sepia... I robię to
wszystko pijąc kawę i jednym okiem oglądając wiadomości :-).
Trafiają potem te
ślicznotki prosto pod Hubisiowe drzwi i mogę oddawać się kolejnej ulubionej
czynności, czyli układaniu zdjęć w albumie.
Niedawno dotarły do
mnie kolejne odbitki Fuji i w
efekcie potrzebuję nowego albumu. Znowu! Najlepiej ręcznie robionego,
szaro-żółtego z grubymi stronicami i dużą ilością miejsca na wklejanie naszych
Hubisiowych wspomnień... :-).
Może jestem
staroświecka, ale dla mnie każde wywołane zdjęcie to skarb. A Wy, robicie to
jeszcze?
Pozdrawiam ciepło,
Hubisiowa mama
* post powstał przy współpracy z firmą Uwolnij
kolory
U mnie czekają właśnie wydrukowane zdjęcia do wrzucenia w ramki na ścianę :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wiszące na ścianach to jedna z najpiękniejszych dekoracji mieszkania! Pozdrawiam serdecznie Asiu
UsuńZdjęcia na dysku, telefonie- ich nie ma.
OdpowiedzUsuńDokładnie - są wtedy, gdy można je dotknąć, powąchać, schować do ulubionej książki...
Usuńa ja mam taki piękny ręczni wykonany album na zdjęcia ... i leży pusty :(
OdpowiedzUsuńmuszę chyba się za to porządnie wziąć!
ostatnio oglądałam u babci zdjęcia ślubne moich PRADZIADKÓW ! <3
Jej!!! To wielki skarb macie w swoich rodzinnych zasobach!
UsuńJasne że wywołujemy:) Mamy albumy z wakacji i taki rodzinny odkąd jest z nami Ala. Ostatnio mam trochę zaległości w wywoływaniu ale pewnie po wakacjach nadrobię je:)
OdpowiedzUsuńPo wakacjach na pewno przybędzie Wam jeszcze wiele pięknych zdjęć do wywołania :-)
Usuńuwielbiam zdjęcia - w formie tradycyjnej - ich zapach teksturę pod palcami
OdpowiedzUsuńJa też :-)!
Usuńa ja mam pytanie :) fotoksiążkę zrobiłaś w matowej wersji czy błyszczącej?
OdpowiedzUsuńBłyszczącej :-)
UsuńA jak myslisz...zainwestowac w fotoksiazke jako pamiatke z chrztu czy lepiej w tradycyjnym albumie? Mam problem z podjeciem decyzji;-(
UsuńJeśli mogę doradzić, to jedno i drugie :-). A tak na poważnie - z fotoksiążki nikt Ci zdjęcia nie podkradnie :-)
Usuń:-) korzystając z Twojej dobroci o Pani ;-) zapytam o jeszcze dwie sprawy:-) po pierwsze jakim aparatem robisz tak cuuudnej jakości zdjęcia? a po drugie: na trzecim zdjęciu w powyższym poście widać zdjęcia w dużym formacie (jakim?) co to za album?
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedzi :-)
Hej! a wiesz, że nie wiem, jakiej firmy jest to album :-). Obejrzałam go dla Ciebie, ale nie ma na nim żadnych oznaczeń, pewnie były na folii, którą już wyrzuciłam. Kupiłam go jakiś czas temu w stacjonarnym zakładzie fotograficznym. Zdjęcie, o które pytasz to zwykły format 10 x 15, tylko taki duży wyszedł :-). A co do aparatu, to mamy Nikona D5000 i dwa obiektywy Nikkora 40 mm 2.8 G i Nikkora 18-105 mm. Dziękuję Ci za przemiłe słowa odnośnie zdjęć :-)! I pozdrawiam ciepło
UsuńMam to samo co WY :) właśnie niedawno otrzymałam nową dostawę 150 zdjęć i teraz muszę się rozejrzeć za fajnym albumem ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak znajdziesz jakiś fajny!
UsuńUbiegłaś mnie Hubisiowa mamo, bo właśnie zabierałam się "u siebie" do napisania tekstu o utrwalaniu wspomnień :) Ja akurat gromadzę takie albumy do uzupełniania. Mam już jeden ślubny, a teraz systematycznie wypełniam zdjęciami i notatkami pamiątkę z pierwszego roku życia mojego synka. Bardzo lubię to dobieranie zdjęć, przycinanie, tworzenie kolorowych kompozycji. To wspaniała zabawa, a i efekty cieszą całą rodzinę.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wielu wspaniałych zdjęć i utrwalonych na nich cudownych chwil :-)!
UsuńTeż bardziej wolę zdjęcia wywołane.
OdpowiedzUsuńU mnie czekają zdjęcia ze ślubu do ułożenia w albumie, ale czasu brak :/ A szykuje się kolejny album ze zdjęciami z pierwszego roku mojego synka.
No właśnie ten brak czasu jest największym problemem, prawda :-)?
UsuńJa wywołuję zdjęcia raz na trzy miesiące :) to taki idealny czas dla mnie, bo nie muszę się zawsze setki razy zastanawiać, które jeszcze :) Zapraszamy do nas :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam.
OdpowiedzUsuńRobię to regularnie co miesiąc. Zasiadam przed komputerem, wrzucam z aparatu, telefonów (mego i męża) Przeglądam i wybieram. Zajmuje to czasem nawet dwa wieczory. Jest to dla mnie ważne, aby Olivek miał wspomnienia, bo swoich zdjęć z dzieciństwa mam niewiele (nie mieliśmy aparatu w domu, dopiero w okolicach szkoły średniej zakupiłam aparat i wspomnienia są. Mąż zdjęć swoich nie miał wcale, ale siostra jego miała i już są w albumie. W sumie mam już trzy duże albumy i jeden mały, ale nie takie zwykłe.
Jeden to pierwszy roczek Olivka, w którym część stron jest zrobiona w stylu scrapbook. Kolejny to dzieciństwo i "młodość" moje i męża do czasu ciąży. Mały to nasz ślub. A czwarty to już nasz wspólny rodzinny album (w którym powoli miejsca brak), nie zawiera tylko zdjęć, są też pamiątki typu bilety z miejsc które zwiedzaliśmy i odrobina scrapbookingu.
Miesiąc się kończy, ten wyjątkowy wieczór się zbliża :)
pozdrawiam
ja ostatnio głównie fotoksiążki. kocham zdjęcia!
OdpowiedzUsuńA masz teraz cudowne DWA powody, do ich robienia :-). Pozdrawiam ciepło!
UsuńJa wywoływałam w Rossmann średnio raz na pół roku ale muszę teraz skorzystać z jakiejś strony on line, bo nie mogę zebrać się, żeby je powybierac i potem przegrywać na pendrive.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś w ten sposób wywoływałam, ale teraz preferuję on-line ze zwyczajnej wygody i braku czasu :-)
Usuń