Cześć Kochani! Jestem, żyję, chociaż przyznam się Wam szczerze,
że ledwo. Od środy w Hubisiowie rządzi angina ropna. Panuje niepodzielnie, wygrywając
z pracą, gotowaniem, sprzątaniem i blogowaniem niestety też.
Najpierw na polu walki poległ Hubiś. Gdy dostałam telefon ze
żłobka, że coś się z nim dzieje, bo wprawdzie nie ma gorączki, ale nie chce się
bawić i popłakuje, wiedziałam już, że będzie chory. Hubert nigdy nie „popłakuje”
– albo płacze całym sobą i na maksymalnych decybelach, albo się śmieje. To typowe
dziecko skrajnych emocji. I rzeczywiście, w ciągu kilku godzin dostał ponad 39-stopniowej
gorączki i drobnej czerwonej wysypki, wyglądającej jakby popękały mu naczynka
krwionośne. Hubisiowy Tata zabrał go ze żłobka, ale ze względu na rozprawę
musiał wracać, dlatego dopóki nie udało mi się wrócić z pracy, zajęli się nim
ściągnięci na ratunek Dziadkowie.
Gdy jechaliśmy z nim do lekarza, młody przelewał się nam
przez ręce. Temperatura sięgała prawie 40 stopni. Pediatra osłuchała go,
zajrzała do gardełka, obejrzała całe ciałko i natychmiast skierowała nas do
szpitala dziecięcego. Stwierdziła, że Hubert ma wprawdzie delikatnie zaczerwienione
gardło, ale na pewno nie na tyle, by mogło być przyczyną aż tak wysokiej gorączki.
A drobna wysypka, która nie blednie pod wpływem ucisku, jest bardzo
niebezpieczna. I że ona nie można ryzykować, dlatego konieczne są
natychmiastowe badania moczu, krwi i OB. Dopiero później dowiedziałam się, że obawiała
się sepsy.
W szpitalu zajęto się nami bardzo sprawnie, chociaż całość
zajęła kilka godzin. Hubert dostał leki, po których gorączka chwilowo spadła. Pobrano
mu krew. W ciągu godziny mieliśmy też wyniki badań. Późnym wieczorem zajęła się
nami szpitalna pediatra, która w sekundę po tym, jak zajrzała mu do gardła,
stwierdziła „Ależ on ma anginę ropną. Proszę spojrzeć jakie tu są czopy”. Podobno
mogło ich jeszcze nie być, gdy do gardła zaglądała mu poprzednia lekarka.
Dostaliśmy antybiotyki i wróciliśmy do domu. Noc przespał spokojnie.
Kolejne dni nie należały do kolorowych. Hubiś, jak na
przysłowiowego, chorego mężczyznę przystało, dał mi się we znaki. Z „Wiercidupki”
przechrzciłam go na „Jęczydupkę” i modliłam się, by w końcu choróbsko odpuściło,
bo ucieknę z krzykiem z domu i nie wrócę szybko :-).
Gorączka trzymała go do weekendu, ale im lepiej czuł się on,
tym gorzej było ze mną. Rozbolało mnie gardło. Po sobotnim spacerze nie mogłam
już przełykać. Potem doszła ponad 39-stopniowa gorączka i tak powiększone i
bolesne węzły chłonne na szyi, że nie mogłam ich dotknąć. Na nic nie miałam
siły, nic mi się nie chciało. Leki przeciwgorączkowe pomagały tylko na kilka
godzin.
Dzisiaj lekarz stwierdził u mnie anginę ropną. Dostałam
antybiotyki i zwolnienie z pracy do końca tygodnia. Najchętniej położyłabym się
do łóżka, ale przy młodym zwyczajnie się nie da. I tak chorujemy sobie we
dwójkę, licząc na to, że nie zarazimy Hubisiowego Taty.
Mam nadzieję, że wybaczycie nam chwilowy przestój na blogu i
poczekacie, aż wrócimy do pełni sił.
Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!
Hubisiowa mama
dużo zdrówka życzymy !
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękujemy!
UsuńDużo dużo zdrówka dla Was!
OdpowiedzUsuńDziękujemy Kasiu!
UsuńChora Mama to coś okropnego. Nas w czewrcu rozłożyła tak grypa żołądkowa, cały dom był chory. Dużo zdrówka! :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy i cieplutko Was pozdrawiamy!
UsuńNie pozwalam chorować! Zdrowiejcie szybko!
OdpowiedzUsuńTak jest Maryś!!!!
UsuńZdrowia!!!
OdpowiedzUsuńAngina totalnie kładzie największych twardzieli...
Dziękujemy!!!
Usuńzdrowiejcie
OdpowiedzUsuńDziękujemy i serdecznie pozdrawiamy :-)!
UsuńZdrowia Kochani ! Jak nie wstrętne bakterie i grzyby z kubka to wstrętna angina. Nie może być kolorowo
OdpowiedzUsuńAle po każdym dołku jest potem górka :-)!
UsuńZdrówka dla Hubisiowej rodziny !!
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!! Przydałoby się :-)!
UsuńLato ma się ku końcowi (za szybko!!) i choroby atakują, Siostry syn też właśnie przechodzi anginę;-( zdrowia dla Was wszystkich i wytrwałości, bo przy dziecku nie można nawet na spokojnie pochorować;((
OdpowiedzUsuń