Hubisiowy Tata czekał na te słowa ponad dziewiętnaście
miesięcy. Wciąż na nowo uczył, zachęcał, prosił... bez skutku. Hubiś patrzył na
niego wielkimi oczami i nie bardzo rozumiał czego właściwie się od niego chce. Bo
przecież mama to „mama”, a tata to „ejla”, „dajda”, „deda”. Oczywista
oczywistość.
Syn nasz składał pierwsze zdania w stylu „dać jeść”, mówił „cześć” i „cycki”, ale
słowo „tata” nie przechodziło mu
przez usta. I nie to, by miał jakieś specjalne problemy z sylabą „ta”. Gdy
pytaliśmy go, czy chce ciasteczko lub czy chce iść na plac zabaw, piękne,
wyraźne „ta” rozbrzmiewało w całym
domu. No, ale „ta” to „ta”, a „tata” to już zupełnie inna historia.
Kto by przypuszczał, że do pierwszego „tata” przekona go
kobieta? Trzeba było nam wyprawy do Warszawy do słodkiej Zuzy, jej rodziców i
babci, by Hubiś przemyślał sprawę. Wpędziła go Zuza w kompleksy ewidentnie, bo w
czasie naszych odwiedzin dziesiątki razy powiedziała to wyjątkowe słowo.
![]() | |||||||||||||||||||||||
Gdy wróciliśmy do domku Hubisiowy Tata przeprowadził z nim męską rozmowę, brzmiącą mniej więcej tak:
- Hubiś, a słyszałeś
jak Zuza mówiła do swojego taty „tato”?
- Taaa.
- A dlaczego ty do
mnie tak nie mówisz?
- (popłoch i wzruszenie słodkimi ramionkami)
- Powiedz ładnie „tata”,
tak jak Zuza.
- No właśnie, kto to
jest – wtrąciłam się, pokazując na Hubisiowego Tatę.
- Taa-taa –
odpowiedział Hubiś :-). Po czym powtórzył dla pewności – taa-taa!
A potem puściła „tatowa” blokada i śmiało może teraz
rywalizować z „mamowym” wołaniem. A ja, za każdym razem, gdy słyszę to staranne
„taa-taa”, wzruszam się na nowo. Mam
bardzo fajnego synka, a on ma cudownego „taa-tęę” :-).
Hubisiowa mama
:-) u nas najpierw była "ba-ba", więc starzy sobie nie zazdrościli ;D
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
UsuńCierpliwość Hubisiowego Taty popłacała. Teraz na pewno chodzi dumny :)
OdpowiedzUsuńCieszy się bardzo :-)
UsuńJa powtarzam Różyczce ...ta-ta, mów tata...ta-ta jeść, ta-ta pić, ta-ta na rączki i najważniejsze TATA KUPAAAA!!!!!
OdpowiedzUsuńHihhiii, powinnam się uczyć od Ciebie Klaudia :-)!
UsuńOj tak, wspaniałych masz chłopaków:) O swoich również mogę tak powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda :-)! Pozdrawiamy Was serdecznie!
UsuńDługo przyszło mężowi czekać na te słowa faktycznie. Ale jaka radość i może teraz będzie już tylko taaa-taaa :)
OdpowiedzUsuńJak na razie wciąż króluje "mama", szczególnie w kontekście "mama daj", albo "mama chcę iść na dwór, teraz, natychmiast", ale powoli rozkręcamy się też z "tatą" :-)
UsuńA u nas jest na odwrót. "Tata" jest już od dawna, a "mama" jakoś z trudem przychodzi. Ale to może dlatego, że Mani trudno jest powiedzieć "m" i brzmi to bardziej jak "b". Ale ostatnio ewidentnie się stara mówić "mama" :-)
OdpowiedzUsuńI super :-)! Niedługo będzie tylko "mama" i "mama" :-)
UsuńU nas też na odwrót. "Tata" jest od dawna, "mama" jakoś tak całkiem niedawno się pojawiło i jeszcze takie nie do końca świadomie skierowane w moją stronę;)
OdpowiedzUsuńTo znasz uczucia Hubisiowego Taty :-). Uściski dla Was!
UsuńSuperowe chłopaki!!! Wzruszające :D
OdpowiedzUsuńPotrzebna była ta męska rozmowa :*
Na to wygląda :-). Buziaki Ulu!
Usuńno i niech tata ma i się cieszy należy mu się :) gratulacje
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń