Jeśli
miałabym wymienić dwie rzeczy, które wyniosłam z domu, za które jestem
szczególnie wdzięczna moim rodzicom, byłyby to na pewno - miłość do książek i
bzik na punkcie zdrowych zębów. To właśnie dzięki rodzicom, ich zaangażowaniu i
trosce nie drżę teraz przed wizytą u dentysty i nie martwię się, ile będzie
kosztowało kolejne leczenie kanałowe.
Za
punkt honoru postawiłam sobie, by zdrowym uśmiechem cieszył się również mój
Hubiś. By dbanie o higienę jamy ustnej uważał za coś naturalnego i fajnego. By
wyrobił w sobie silny nawyk, który za osiemnaście lat każe mu umyć zęby nawet
po nocnym powrocie ze studenckiej imprezy :-). Chciałabym też bardzo, by w
dzieciństwie mycie ząbków kojarzyło się mu z dobrą zabawą, a nie z przykrym
obowiązkiem.
Dlatego
tak chętnie przyjęłam zaproszenie do akcji „Zachęć swoje dziecko do mycia zębów”.
Bo jest ważna i potrzebna. Bo należy głośno mówić o problemie niemytych zębów u
małych dzieci. Bo nasze polskie maluchy zasługują na piękne, zdrowe uśmiechy.
O
Hubisiowe ząbki zaczęłam dbać na długo przed tym, zanim się pojawiły. Po każdym
„posiłku” przemywałam mu dziąsełka miękkim jałowym gazikiem, zamoczonym w ciepłej,
przegotowanej wodzie. Wprawdzie dziecko karmione wyłącznie mlekiem matki nie
jest zagrożone próchnicą, to już maluszek, który pije mleko modyfikowane, jak
najbardziej. A że nasze „cycowe” początki były bardzo trudne i przez pierwsze
1,5 miesiąca Hubert karmiony był w sposób mieszany, dlatego od razu musiały
pójść w ruch gaziki. Myślę jednak, że bez względu na to, czy dziecko karmione
jest mlekiem mamy, czy mlekiem modyfikowanym, warto od samego początku
przyzwyczajać dzieci do higieny jamy ustnej.
Gdy Hubertowi
zaczęły wyrzynać się pierwsze ząbki, dalej przemywałam je jałowymi gazikami,
ale dodatkowo kupiłam silikonową gryzako-szczoteczkę. Hubiś bardzo ją lubił,
szczególnie, gdy wcześniej wkładałam ją do lodówki. Nie tylko czyściła mu
ząbki, ale pomagała na bolesne ząbkowanie.
Pierwszą
szczoteczkę z włosiem dostał, gdy w buźce miał już całego ząbka. Na szczęście przyzwyczajony
do majstrowania w otworze gębowym bez większych protestów pozwalał sobie szczotkować
ząbki. Przy okazji wspomnę Wam też, że dentyści radzą, by pierwsze
mycia wykonywać z dzieckiem na kolanach lub w pozycji pół leżącej (pozycji
dziecka oczywiście). Umożliwia to utrzymywanie kontaktu wzrokowego i
porozumiewanie się z dzieckiem. U nas najlepiej sprawdzało się natomiast mycie
ząbków przed dużym lustrem w przedpokoju, tak by Hubiś mógł dokładnie
obserwować każdy mój ruch. Do tej pory tak właśnie lubi najbardziej.
Z czasem ząbków przybywało, czego nie mogę
niestety napisać o Hubisiowym zapale do ich mycia. Im jest starszy, tym
częściej buntuje się przy szczotkowaniu. A że akurat w tej kwestii na pewno mu
nie popuszczę, to nie raz muszę wspinać się na wyżyny pomysłowości, jak go do
mycia zębów zachęcić. Myjemy więc zęby razem, albo sobie nawzajem (Hubiś mnie,
a ja w tym samym czasie jemu), śpiewam mu piosenki, albo wygłupiam się, tak by
roześmiany otworzył zaciśniętą paszczę :-). Moimi opowieściami o robaczkach w
buzi zupełnie się nie przejmuje, ale za to często działa zwykła zabawa w akuku
albo prośba, by pokazał, gdzie ma język i ząbki.
Po szczotkowaniu zawsze pozwalam mu też umyć
ząbki samemu. Nakładam pastę, wcieram ją delikatnie we włosie (by jej od razu nie
zjadł) i chwalę ile wlezie, tak by był dumny i szczęśliwy. Niech się uczy, przyzwyczaja
i pozytywnie kojarzy.
A skoro wspomniałam już o pierwszych pastach
do mycia ząbków, to na pewno wiele z Was miało podobne do moich dylematy fluorowe.
Podawać? Nie podawać? Którą pastę wybrać? Warto więc wiedzieć, że zdaniem
lekarzy dziecko do około 3 roku życia nie powinno myć zębów pastą z wyższą
zawartością fluoru niż 500 ppm. Dlaczego? A dlatego, że podawanie dziecku pasty z dużą zawartością fluoru (1500 ppm lub więcej) powoduje ryzyko
zatrucia zwanego fluorozą. Fluoroza objawia się plamami na zębach oraz symptomami takimi jakie występują przy
zwykłym zatruciu. Wszystko dlatego, że dzieci nie mają wyuczonego jeszcze na
tym etapie rozwoju odruchu wypluwania nadmiaru pasty. Nasz Hubiś dopiero teraz,
po wielu miesiącach nauki i prób z Hubisiowym Tatą, zaczyna pluć nadmiarem
pasty.
My początkowo używaliśmy pasty nie
zawierającej fluoru w ogóle. Później stopniowo wprowadzaliśmy pasty z niską jego
zawartością. W ramach akcji „Zachęć swoje dziecko do mycia zębów” do Hubisiowa
trafiła pasta do zębów Brush-Baby dla dzieci w wieku 0-3 lat. Posiada ona zalecaną
do tego wieku ilość fluoru oraz xylitol – naturalny cukier, przyjazny dla
zębów. Xylitol, znany mi do tej pory raczej z kuchni, okazał się bardzo przyjazny
zębom. Przeczytałam, że bakterie wywołujące próchnicę nie mogą z niego
korzystać, więc nie produkują kwasów, które niszczą zęby. A badania wykazały,
że w obecności xylitolu lepiej działa też fluor.
Hubiś dostał też swoją pierwszą w życiu
szczoteczkę soniczną BabySonic, przeznaczoną dla dzieci w wieku 0-3 lat. Jest
malutka, wygodna do trzymania i ma mięciutkie włosie. Wyposażona jest w
dwuminutowy timer, który co 30 sekund sygnalizuje konieczność przejścia do
następnej ćwiartki uzębienia. Gdy jest włączona świeci i delikatnie drga. Około
tygodnia zajęło nam oswojenie z nią Huberta, który zdecydowanie bardziej
widział ją w roli śrubokręta, niż szczoteczki do zębów, ale udało się :-). Uwielbia
moment, w którym burczą obie szczoteczki – jego i moja :-). I wiem, że już
niedługo będzie się nią całkiem sprawnie posługiwał, oczywiście pod moją
kontrolą i przy mojej pomocy.
Warto pamiętać, że dentyści zalecają, by
ząbki myć za dziecko do mniej więcej trzeciego roku życia, a później dokładnie
kontrolować, jak mu to mycie wychodzi i w razie potrzeby doszczotkować. W
ramach ciekawostki powiem Wam, że na polskim rynku dostępne są już tabletki i
płyny barwiące niedomyte szkliwo, czyli niewidoczny gołym okiem osad nazębny. Prawda,
że fajny sposób, by sprawdzić, czy nasz kilkulatek dobrze radzi sobie z myciem?
W dodatku, jeśli trafi się nam ambitny model dziecka, to jest szansa, że go
takie tabletki dodatkowo zmobilizują :-).
Gdy dziecko
troszkę podrośnie nauczmy je korzystać z nitki dentystycznej i zwróćmy uwagę,
by czyściło język. Regularnie wymieniajmy szczoteczkę na nową, szczególnie po
przebytej chorobie. Uczmy też, że zjedzenie słodyczy = umycie ząbków. A przede
wszystkim odwiedzajmy regularnie dentystę. I nigdy, przenigdy nie dajmy sobie
wmówić, że „zębów mlecznych się nie leczy”.
Jestem pewna,
że przy odrobinie serca i zaangażowania, nasze dzieci będą miały w przyszłości za co nam podziękować!
Trzymam mocno
kciuki za zdrowe uśmiechy Waszych szkrabów, a Wy proszę trzymajcie kciuki za zdrowe
ząbki Hubisia :-).
Pozdrawiam
ciepło,
Hubisiowa mama
U nas na odwrót - Antuan najpierw sam myje ząbki, potem rodzice poprawiają:) Też mam niemałego bzika na punkcie higieny jamy ustnej, ale z zupełnie odwrotnego (to już drugi odwrót^^) powodu niż Ty Asiu, niestety... Teraz mam paszczę zdrową,zaplombowaną, ale sama o to zadbałam.
OdpowiedzUsuńU nas był ostatnio bunt, ale to już tylko wspomnienie;)
Ściskam serdecznie :*
Budzisz we mnie wyrzuty sumienia ...
OdpowiedzUsuńMój Miłosz ostatnio nie chce myć zębów. Tzn chce szczoteczkę i sam ją gryzie i zjada pastę. Nie da sobie umyć ząbków.
OdpowiedzUsuńMuszę zmienić mu pastę, bo ostatnio używa takiej od 3 r.z, chłopaków.
A moja roczna còrcia bardzo się cieszy jak będzie "myła" ząbki... Krzyczy "myju, myju" i nie może się doczekać kiedy podam jej szczoteczkę. Niestety kończy się to na pogryzieniu szczotki. Nie pozwala mi umyć jej ząbków! Czy to normalne w jej wieku?!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Hubiś będzie miał zdrowiutkie i piękne ząbki.
OdpowiedzUsuńAla ostatnio się buntuje i nie chce szorować zębów tylko wyjada pastę ze szczoteczki :(
My myjemy tak jak Wy od początku i teraz też muszę używać sztuczek, bo dwulatek lubi bunt :) ale nie odpuszczamy! :))
OdpowiedzUsuńHehe Miłoszek też widzi w bzykajacej szczoteczce bardziej śrubokręt, a nawet przerobił ją na myjkę do podłogi. Musialam zabrać. ASIENKO w Tobie jest tyle dobroci, ciepła, cierpliwosci i mądrości... uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńMobilizujesz mnie Asiu, bo ostatnio trochę odpuściłam z tym myciem po każdym posiłku, czasem zwyczajnie zapominam, bo ciągle coś do zrobienia. Ale masz rację oczywiście, urlop się skończył, czas wziąć się w garść. Kropka też niedawno otrzymała swoją szczoteczkę, więc coraz więcej mamy tych zębów do umycia!
OdpowiedzUsuńMy myjemy codziennie rano i wieczorem :)
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com