7 listopada 2014 (piątek)
Będąc mamą chłopca, domyślałam się, że ta chwila kiedyś
nastąpi. Nie sądziłam jednak, że przydarzy się tak szybko. Otóż Hubiś dostał
dziś pierwszą uwagę „do żłobkowego dzienniczka”. Okazało się, że ugryzł kolegę.
Poszło oczywiście o zabawkę. Podobno tamten chłopczyk chciał ją wyrwać
Hubertowi, młody oddać jej nie chciał, wywiązała się więc mała przepychanka, uwieńczona
odbitką Hubisiowego uzębienia na skroni kolegi. Na szczęście chłopcu nic
poważnego się nie stało, ale ślad zębów pozostał. Opiekunka powiedziała mi, że
wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyła nawet podbiec.
Całą drogę ze żłobka tłumaczyłam więc, że nie wolno gryźć innych dzieci, że tego chłopca na pewno bardzo bolało, że on zapewne też nie chciałby, by ktoś go ugryzł, że to nieładnie... Po czym, gdy godzinę później opowiedziałam o wszystkim Hubisiowemu Tacie, ten spojrzał na młodego z dumą i stwierdził: „I bardzo dobrze synu, pamiętaj nigdy nie pozwól sobie odebrać swojej własnej zabawki”. No i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje rozmowy wychowawcze :-).
8 listopada 2014 (sobota)
Hubiś nocuje dzisiaj u Dziadków. Na samą myśl o tym, że w
końcu porządnie się wyśpię, jestem tak podekscytowana, że nie mogę usnąć :-).
9 listopada 2014 (niedziela)
- Huberciku, idź do pokoju i zawołaj mamę na obiad –
poprosiła dzisiaj Hubisiowa Babcia.
- Mama! Tam! Mniam mniam! – usłyszałam po chwili od mojego
małego synka :-).
12 listopada 2014 (środa)
Po co komu łapka na muchy, skoro jest nasz Hubiś :-)? Od
powrotu ze żłobka biega po całym domu i łapie wyimaginowane owady. Z przejęciem
na twarzy i ogromnym poczuciem misji. Łapie je klaszcząc w powietrzu dłońmi i
wysuwając do przodu nogę w wypadzie a’la Chodakowska. Potem przybiega do mnie i
pokazuje swoją niewidzialną zdobycz. Bawi się, wykorzystując do tego tylko i
wyłącznie własną wyobraźnię. Dumna jestem z mojego małego pogromcy much
:-).
13 listopada 2014 (czwartek)
Moja Mama była dzisiaj w Olsztynie i zabrała Hubisia na to
nieszczęsne, zaległe szczepienie na ospę, o które tak się ostatnio pokłóciłam z
przychodnią. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek uda mi się zaszczepić Huberta bez
problemów i negatywnych emocji.
15 listopada 2014 (sobota)
Zrobiłam sobie dzisiaj mały prezent i spędziłam pół dnia na
spotkaniu Olsztyńskich Blogerek. Tak miło było spotkać się z dziewczynami, porozmawiać,
pośmiać się... Tak bardzo tego potrzebowałam. A po spotkaniu zapakowałam
ferajnę i pojechaliśmy na urodziny mojej siostry. Było rodzinnie, wesoło i
dokładnie tak, jak powinno być. To była naprawdę fajna sobota.
17 listopada 2014 (poniedziałek)
Wystraszyłam się dzisiejszej nocy i to bardzo. Hubiś obudził
się około drugiej, przyszedł do nas do łóżka i poprosił o mleczko. Chwilkę to
trwało, więc zdążył się już dobrze rozbudzić. Gdy w końcu przytulony do mnie
siorbał sobie powoli, pokazał nagle palcem na ścianę, na której nic nie było (żadnego
cienia, nic zupełnie) i spytał: „A kto to?”. Odpowiedziałam, że nic tam nie ma,
na co mój synek z zaskakującą pewnością w głosie stwierdził „Tam, pan”. Tłumaczę
mu więc znowu, że to tylko ściana i tam żadnego pana nie ma. On jednak obstawał
przy swoim i pokazując paluszkiem mówił „o tam, pan”. I chociaż nie wierzę w
duchy, ani w żadne tego typu historie, autentycznie poczułam dzisiaj gęsią
skórkę.
19 listopada 2014 (środa)
Chyba będę musiała przechrzcić Hubisława Wiercidupkę na
Hubisława Podgryzajkę. Gryzie nas ostatnio na potęgę. I żadne tłumaczenia, ani prośby
nie pomagają. W końcu po kolejnym, zębolowym ataku, powiedziałam do niego szybciej
niż pomyślałam: „Huberciku, czy ty w ogóle wiesz, jak to boli? Może ugryziesz
się sam i się przekonasz?”. I w tej samej sekundzie Hubert zanurzył zęby we
własnym przedramieniu. Płakał z 10 minut, a ja razem z nim... Skąd miałam
wiedzieć, że w końcu postanowi posłuchać matki?
Hubisiowa mama
- ♥ -
Kochany wiercidupka :D
OdpowiedzUsuń💚
UsuńSarkazm + dziecko = love!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też miałam ciarki czytając o nocnym "tam panu". Czytałam kiedyś w sieci, że dzieci podobno widzą więcej i są bardziej spirytystyczne niż dorośli. Choć sama nie wierzę w duchy to i tak zawsze się trochę poboje, nim nadejdzie zbawcza racjonalizacja.
Dokładnie! I to silniejsze od nas, prawda :-)? Uściski z Hubisiowa
UsuńCzemu musiałaś walczyć z przychodnią o szczepienie na ospę? Przecież to nie jest obowiązkowe szczepienie?
OdpowiedzUsuńHubiś jak zawsze zaskakuje:)
Walczyłam o godzinę szczepienia. Nie mogę teraz zwolnić się z pracy, ani wziąć urlopu, a oni nie chcieli zaszczepić Huberta po południu. Pisałam o tym w poprzednich myślach potarganych :-).
UsuńA co do przychodni to dziwne obyczaje. U nas się umawia i Pani się pyta czy szczepienie czy wizyta kontrolna i nie ma znaczenia czy jest to godzina 8, 12 czy 16. Dopóki lekarz przyjmuje powinno być szczepienie. No ale różnie z służbą zdrowia to bywa. Może tam na północy macie inne obyczaje :) Obyście nie mieli już takich niesnasek :) A następne szczepienie dopiero za ok 4 lata więc będzie spokój :) Pozdrawiam :)
UsuńTemat rzeka. .. a moje postanowienie noworoczne to na pewno zmiana przychodni.
UsuńTo zupełnie jak moje. Tez planuję zmienić przychodnię Ali :)
UsuńU nas też występuje gryzienie ale tylko w domu i gdy się bawimy i droczymy i łaskotamy. Nagle wyrasta mi mały wampirek. Zawsze zganiałam to na zęby.Tym bardziej, że nie było żadnych info,że żłobka, że jest jakaś akcja gryzienia. Albo takie coś nie występuje, albo Panie zaradzają nieźle :) Co nie zmienia faktu, że pewnie by poinformowały o czymś takim, gdyby się działo .Tak więc nadal pozostaję przy zębach :)
OdpowiedzUsuńOj i u nas gryzienia nie ma końca-Kacper pomimo, że ma tylko dwa zęby potrafi pokazać, że to aż dwa zęby
OdpowiedzUsuńPodobno do piątego roku życia dzieci widza anioly,może Hubis zobaczył swojego Anioła Stróża?Pozdrawiam serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńmały mistyk :)
OdpowiedzUsuńEj, historia o 'tam panu' i mnie przyprawiła o ciary!!!!!! Ale posłuchanie matki i tak najlepsze :)))))
OdpowiedzUsuńNo a moja Amelka jak ją proszę żeby ugryzła tatę, to nie chce, tylko mamę by gryzła :) A co do uwag i tatusiów,,,, oj znam już kilka takich historii że ho ho :)
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie ta historyjką z duchem. Może Hubiś ma szósty zmysł? :P Mnie też bardzo podobało się spotkanie. I ciesze się, że Cię poznałam sąsiadko!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się czytając. Poza tym motywem ze ścianą... Przerażające. My z mężem już byśmy nie mogli zasnąć.
OdpowiedzUsuńMama, tam Mniam mniam, boskie :)
OdpowiedzUsuńA nocna pobudka.. brrr.przerażające! Chociaż pewnie opowiadał Ci swój sen! Młody teraz tak często robi - mówi że coś widział w nocy i opowiada co lub kogo widział. We śnie (mam nadzieję :)))
Super blog!
OdpowiedzUsuńZostaje tu! :)
Pozdrawiam.
P.S. super było Cie poznac :)