Przed urodzeniem Hubisia listopad kojarzył mi się z błogim jesiennym lenistwem. Z kubkiem grzanego wina z pomarańczą, ciepłym kocem i wygodnym fotelem, w którym pochłaniałam książki lub oglądałam z mężem ulubione seriale. Lubiłam słuchać dudniącego o parapet deszczu, nosić kalosze i planować święta. Czas płynął wolno, a ja delektowałam się każdym długim listopadowym wieczorem.
Listopad 2014 roku stał się zaprzeczeniem wszystkiego, co opisałam powyżej. Był szalony, wyjazdowy i bardzo zapracowany. Hubisiowy Tata przepakowywał tylko walizkę. Ja zmęczona po pracy usypiałam najczęściej razem z Hubertem. Gdyby nie pomoc moich rodziców, pewnie zakopałabym się w stercie zaległego prasowania :-). Czas płynął tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kiedy w kalendarzu pojawił się grudzień. Gdy wychodziłam do pracy było jeszcze ciemno, gdy z niej wracałam, już było ciemno. Deszcz i mrok do minimum ukróciły nam wspólne spacery. A energia roznosząca niewybieganego Hubisia spowodowała, że o naszych wieczorach można było powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są spokojne :-).
Ale był to też bardzo dobry czas. Po raz pierwszy odkąd Hubiś poszedł w marcu do żłobka, nie chorował przez calutki miesiąc (proszę teraz wszystkich czytających o odpukanie w niemalowane)! Udało mi się też uczestniczyć aż w dwóch blogowych spotkaniach, gdzie poznałam wiele, bardzo sympatycznych osób. I chociaż nasz instagram nie był w listopadzie zbyt obszerny, serdecznie zapraszam na szybki przegląd Hubisiowych fotek:
![]() |
1/ 2/ 3/ 4/ wszystkie zdjęcia pochodzą z Bajkowego Zakątka, gdzie gościliśmy na Mazurskim Spotkaniu Blogerek :-) |
Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia w insta-grudniu,
Hubisiowa mama
-♥-
Nam upłynął na chorowaniu! Dlatego choć współczuję Ci nieobecności Hubisiowego Taty i braku spacerów z racji mroku to jednak bardziej zazdroszczę Wam tego zdrowego całego miesiąca, bo u nas akurat listopad to był festiwal chorób z ospą Oli na czele! Ale wiem, że ten wpis już powstał 'na lekach' więc zdrowiej szybko!
OdpowiedzUsuńjej, jak słodko, przytulaski z kuzynem <3.. a te roladki mnie zaintrygowały, Asiu.
OdpowiedzUsuńWyglądają "mniam, mniam" jakby to powiedziała Kropka :)
Jak zawsze pełno uśmiechu i szczęścia!
OdpowiedzUsuńLajkowałam na bieżąco na Insta, ale i tu "lubię" :)
OdpowiedzUsuńMiło mi zaprosić Cię do zabawy Liebster Blog Award. Szczegóły tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://mamo-blog.blogspot.com/2014/12/z-zycia-mamy-blogerki.html
Szybko, za szybko minął, a zaraz święta. Podczytywałam Was czasem, nigdy nie komentowałam - nadrabiam zaległości przed sobotnim spotkaniem :-) I tak żadnej z Was nie poznam :-p
OdpowiedzUsuń