Znacie moją miłość do Davide Cali. Książeczki jego autorstwa
to jedne z najcenniejszych pozycji w naszej biblioteczce. Są mądre i
wzruszające. Piękne w swojej prostocie. Zawsze z łapiącym za serce przesłaniem.
I chociaż Hubiś jest na nie jeszcze za mały, cieszę się, że je posiadam i
kiedyś mu je pokażę.
Widzieliście już „Tatę na miarę” (klik) oraz „A ja czekam”
(klik), teraz przyszła pora na wydanego miesiąc temu „Wroga”.
„Wróg” to książka bardzo nietypowa. Nie znajdziecie w niej
księżniczek, ani miłych rymowanek. Jest tylko pustkowie, na pustkowiu dwie
dziury, a w dziurach dwaj żołnierze. Nie wiemy jak się nazywają, ani z jakiego
kraju pochodzą. Wiemy tylko tyle, że trwa wojna, a oni są wrogami.
„Wróg” to historia opowiedziana z perspektywy jednego z tych żołnierzy. Którego konkretnie, właściwie nie wiemy. Widzimy za to, jak co ranek budzi się i oddaje jeden strzał, jak obserwuje nocą gwiazdy, moknie w deszczu i wyciąga wodę ze studni. Czytamy o strachu, głodzie i marzeniach o zakończeniu wojny. Towarzyszymy mu też w rozmyślaniach o okrutnym wrogu z drugiego okopu.
„Wróg” to historia opowiedziana z perspektywy jednego z tych żołnierzy. Którego konkretnie, właściwie nie wiemy. Widzimy za to, jak co ranek budzi się i oddaje jeden strzał, jak obserwuje nocą gwiazdy, moknie w deszczu i wyciąga wodę ze studni. Czytamy o strachu, głodzie i marzeniach o zakończeniu wojny. Towarzyszymy mu też w rozmyślaniach o okrutnym wrogu z drugiego okopu.
W wyobrażeniach bohatera „wróg” nie jest bowiem człowiekiem,
a bestią. Jest okrutny i bezlitosny. Morduje rodziny, zabija psy, podpala lasy
i zatruwa wodę. „Trzeba go zabić, zanim on zabije nas”. Tak przecież mówi
instrukcja, którą dostał idąc na wojnę dawno, dawno temu.
Pewnej nocy decyduje się w końcu podkraść do wroga, by go zabić i zakończyć wojnę. Gdy dociera do jego dziury z zaskoczeniem odkrywa, że wróg jest takim samym człowiekiem, jak on. Że marzy o pokoju, jest zmęczony i że ma rodzinę, która na niego czeka. Po chwili odkrywa też instrukcję, w której wróg-bestia ma jego własną twarz. A przecież on nie zabija kobiet i dzieci, nie zatruwa wody, nie podpala lasów. Nie jest bestią!
Pewnej nocy decyduje się w końcu podkraść do wroga, by go zabić i zakończyć wojnę. Gdy dociera do jego dziury z zaskoczeniem odkrywa, że wróg jest takim samym człowiekiem, jak on. Że marzy o pokoju, jest zmęczony i że ma rodzinę, która na niego czeka. Po chwili odkrywa też instrukcję, w której wróg-bestia ma jego własną twarz. A przecież on nie zabija kobiet i dzieci, nie zatruwa wody, nie podpala lasów. Nie jest bestią!
Gdy orientuje się, że wróg dokonuje właśnie podobnego
odkrycia w jego własnej dziurze, postanawia wysłać mu wiadomość. Na chusteczce
do nosa pisze propozycję pokoju, wkłada ją do plastikowej butelki i starannie
celuje...
Ta książka nie jest miła, łatwa i przyjemna. Dla wielu
Polaków będzie też zapewne trochę problematyczna. Bo przecież ciężko znaleźć
inny naród tak bardzo dumny ze swojej waleczności. Opowiadamy naszym dzieciom o
bohaterskich żołnierzach, partyzantach i powstańcach, gdy tymczasem David Cali
nazywa ich wprost „mięsem armatnim”.
Ta książka to apel o pokój. W przemyślany sposób pokazuje bezsens wojny, jej absurd i śmieszność. Nic dziwnego, że otrzymała rekomendację Amnesty International.
„Wróg” to książka, która wbiła mnie w fotel. Dla starszych dzieci i dla dorosłych. Gorąco polecam.
Ta książka to apel o pokój. W przemyślany sposób pokazuje bezsens wojny, jej absurd i śmieszność. Nic dziwnego, że otrzymała rekomendację Amnesty International.
„Wróg” to książka, która wbiła mnie w fotel. Dla starszych dzieci i dla dorosłych. Gorąco polecam.
Mnie wbił fotel Twój wpis! I nie wiem czy umiałabym spokojnie czytać taką książkę i spokojnie rozmawiać o niej z Oleńką...
OdpowiedzUsuńTo jest książka dla starszych dzieci. Przeczytałam, że od 6 lat, ale myślę, że to też może być trochę za wcześnie.
UsuńNa poczatku jak przeczytałam że to książka dla dzieci to zastanawiałam się jak z dzieckiem mam o niej rozmawiać, to jest ciężki temat, ale książka uważam, że bardzo by w tym pomogła. Ahhh Ty to wuesz jak przekonać do lektury :)
OdpowiedzUsuńO rety... dla starszych dzieci, to prawda. Wartościowa książka, chociaż rzeczywiście ani łatwa, ani lekka do czytania.
OdpowiedzUsuńDavide Cali naprawdę podejmuje się takich tematów, których brak w dziecięcej literaturze. A przecież wojny są, dzieją się obok nas, wcale nie daleko. Dzieci prędzej czy później zaczną zadawać pytania na ich temat (zobaczą chociażby materiał w serwisie informacyjnym), a rodzice być może popełniają błąd trzymając je pod kloszem, negując takie tematy i nie starając się tłumaczyć dzieciom.. łagodnie, z wyczuciem.. ale jednak tłumaczyć im, że na świecie jest też zło. Bo niestety jest, no :(