Bardzo lubię codzienną pielęgnację ciała. To mój sposób na wieczorny relaks i dobry sen. Nasza łazienka wypełniona jest kosmetykami, a Hubisowy Tata śmieje się ze mnie, że im jestem starsza, tym mam ich więcej :-). I ma rację :-).
Kiedyś myślałam, że potrzeba naprawdę dużo czasu i pieniędzy, by bawić się w te wszystkie wcierki, odżywki, peelingi i maseczki. Teraz już wiem, że to nieprawda. Pielęgnacja wcale nie musi być kosztowna. Na polskim rynku mamy wiele, naprawdę fantastycznych i niedrogich produktów. By o siebie zadbać nie potrzeba też wielu godzin. Nałożenie balsamu na ciało zajmuje mi 2-3 minuty, wcierka w skórę głowy podobnie, nałożenie odżywki na rzęsy 15 sekund, kremu pod oczy 1 minutę... Myślę, że warto. W końcu robimy to dla siebie, prawda? A regularnie dopieszczane ciało, odwdzięczy nam się na pewno :-).
Dzisiaj chciałam pokazać Wam pięć sposobów na to, by codzienna pielęgnacja przynosiła jeszcze lepsze rezultaty. Sprawdzonych, prostych i bardzo tanich. Patentów wydawałoby się oczywistych, ale o dziwo, bardzo rzadko stosowanych. Moje koleżanki zwykle mówią o nich: "Tak, wiem, słyszałam, w sumie nie wiem dlaczego tak nie robię..." A po kilku tygodniach okazuje się, że spróbowały i są naprawdę zadowolone :-).
Dlatego w ramach reanimacji cyklu Hubisiowa piątka, przedstawiam oto 5 sposobów na poprawę urody za ok. 5 zł. Mam nadzieję, że przynajmniej jedna z Was z nich skorzysta :-).
Chusteczki do czyszczenia telefonu
Podobnie,
jak wiele osób, dużo rozmawiam przez telefon i zwykle przykładam go do
prawego ucha. Trochę czasu zajęło mi zrozumienie, że krosty, które wciąż
na nowo pojawiały się na mojej prawej żuchwie, to wcale nie zmiany
hormonalne, jak twierdziła pani dermatolog, a efekt zbyt sporadycznego, dokładnego czyszczenia ekranu telefonu (najczęściej raz w tygodniu). Bakterie, resztki makijażu i sebum,
wszystko to gromadziło się na moim samsungu, tworząc prawdziwą mieszankę
wybuchową. W efekcie lewa strona twarzy była gładziutka, a z prawą
miałam wieczny problem. Gdy w końcu mnie olśniło, wystarczyły
tylko dwa tygodnie codziennego, regularnego czyszczenia rano telefonu (15
sekund), by praktycznie zupełnie pozbyć się kłopotu.
Teraz zawsze noszę w torebce saszetki
do czyszczenia ekranów LCD. Maleńkie, wygodne i bardzo skuteczne.
Opakowanie zawierające 25 saszetek kosztuje mnie tylko 5,5 zł (ja kupuję zwykle te). Bardzo Wam
polecam!
Silikonowy płatek do mycia twarzy
Niepozorny gadżet, ale wielki w działaniu. Używam go podczas mycia twarzy żelem, wcześniej oczyszczonej płynem micelarnym. Płatek ma małe, silikonowe wypustki, które świetnie usuwają pozostałości makijażu i wszelkie inne zanieczyszczenia. Do tego zgrabny uchwyt, dzięki któremu łatwiej się masuje. Jest niewielki, łatwy do utrzymania w czystości i bardzo pomocny przy demakijażu. Jestem przekonana, że to dzięki niemu mam teraz zdecydowanie mniej zaskórników. Nie zmieniałam ostatnio żadnego kosmetyku, a różnicę widzę ogromną (używam od 3 miesięcy).
Ja swój egzemplarz kupiłam w Sephorze za 19 zł, ale prawie identyczny (tylko w różowym kolorze) znajdziecie w Rossmannie za 4,99 zł (klik). Naprawdę warto spróbować, jeśli tak jak ja, borykacie się z problemem zaskórników.
Niepozorny gadżet, ale wielki w działaniu. Używam go podczas mycia twarzy żelem, wcześniej oczyszczonej płynem micelarnym. Płatek ma małe, silikonowe wypustki, które świetnie usuwają pozostałości makijażu i wszelkie inne zanieczyszczenia. Do tego zgrabny uchwyt, dzięki któremu łatwiej się masuje. Jest niewielki, łatwy do utrzymania w czystości i bardzo pomocny przy demakijażu. Jestem przekonana, że to dzięki niemu mam teraz zdecydowanie mniej zaskórników. Nie zmieniałam ostatnio żadnego kosmetyku, a różnicę widzę ogromną (używam od 3 miesięcy).
Ja swój egzemplarz kupiłam w Sephorze za 19 zł, ale prawie identyczny (tylko w różowym kolorze) znajdziecie w Rossmannie za 4,99 zł (klik). Naprawdę warto spróbować, jeśli tak jak ja, borykacie się z problemem zaskórników.
Używacie
jednorazowych maszynek do golenia więcej niż raz? Ja też :-). Może
gdybym nie była blondynką o bardzo jasnych i delikatnych włosach, byłoby
inaczej. Fakt jest jednak taki, że używam jej minimum dwa-trzy razy, bo wciąż zachowuje swoją ostrość.
Pod jednym wprawdzie warunkiem. Przed ponownym użyciem zawsze
dezynfekuję ostrze spirytusem salicylowym. Polewam po prostu ostrze spirytusem przez jakieś 3 sekundy. Ten drobny zabieg
świetnie niszczy nagromadzone na maszynce bakterie i pomaga w
walce z podrażnieniami po goleniu. Kiedyś na nogach wciąż pojawiały mi się czerwone, nieprzyjemne zaognienia. Teraz nie mam z tym żadnego problemu.
Spirytusem
kosmetycznym staram się też regularnie dezynfekować moje pilniczki, cążki,
pęsetki, małe nożyczki i tarkę do stóp. Zajmuje mi to dosłownie kilka
sekund, a chroni przed grzybicą i podrażnieniami. Myślę, że naprawdę
warto wyrobić w sobie ten nawyk. Dla naszego zdrowia i urody :-). Tym
bardziej, że buteleczka spirytusu kosztuje ok. 2 zł.