Kilka miesięcy temu z przerażeniem zauważyłam, że zabawki Huberta kompletnie opanowały nasze mieszkanie. Znajdowałam je za kanapą w saloniku, pod stołem w kuchni i w butach stojących w przedpokoju. Po małym rachunku sumienia uznałam, że jest ich zwyczajnie za dużo i jest to nasza wina. Co najmniej 1/4 Hubercikowych zabawek powinnam dawno wyrzucić albo komuś oddać (te połamane, zniszczone albo nieodpowiednie do wieku). Kolejna 1/4 zabawek nie powinna w ogóle się tam znaleźć, bo nic, absolutnie nic nie wnosiła do życia młodego (pozdrawiamy jajka niespodzianki). Pozostałe zabawki też nie były w 100% idealne. Takich prawdziwych perełek wcale nie mieliśmy dużo. Chodzi mi o takie zabawki, które byłyby jednocześnie ładne, fajne i dobrej jakości, a na dokładkę czegoś Hubiego uczyły :-).
Po zabawkowym remanencie, zaczęłam pilnować, co trafia do Hubercikowych zasobów. Oczywiście w miarę możliwości, bo na prezenty nie ma rady :-). Od kilku miesięcy bardzo starannie dobieram mu zabawki. Stawiam na jakość, nie na ilość. Najczęściej szukam zabawek, które w jakiś sposób związane są z jego największą pasją - strażą pożarną. Przestałam jednak bezmyślnie kupować kolejne wozy strażackie, czy kartonowe remizy. Teraz szukam niebanalnych, kreatywnych "okołostrażackich" gadżetów. Czegoś, co go zafascynuje i nauczy przy okazji. Takiej superzabawki w stylu tablicy z zamkami firmy Melissa&Doug, którą pokazywałam Wam rok temu (klik), a którą do tej pory uważam za jedną z najwspanialszych zabawek, jaką można kupić dwulatkowi. Zabawkę, którą chciałabym Wam pokazać dzisiaj mam zresztą dokładnie z tego samego sklepu, w którym kupiłam tablicę z zamkami, czyli mamaania.com.pl.
Jest to układanka firmy Janod, a właściwie pudełko w kształcie książki, w którym jedna z wewnętrznych ścian to tablica magnetyczna. W pudełku znajduje się 50 małych magnesów, które można dowolnie układać, tworząc najróżniejsze pojazdy latające, pływające i jeżdżące. Magnesy są tak skomponowane, by maluch mógł ułożyć z nich np. samolot, czołg, wóz strażacki i wiele innych wehikułów. Żeby pomóc małym konstruktorom, do zestawu dołączone są karty z propozycjami układanek i jest ich aż osiemnaście. A wszystko, jak to u firmy Janod w zwyczaju, najwyższej jakości, trwałe, ładne i kolorowe.
Zabawka okazała się u nas prawdziwym hitem. Ku mojemu zaskoczeniu Hubert z wielkim zapałem układał nie tylko wozy strażackie, ale i inne pojazdy. Początkowo przygotowywałam mu elementy potrzebne do ułożenia konkretnego pojazdu, ale później bez problemu wyszukiwał je sam. Aż mi serducho rosło :-). To kolejny, duży krok do przodu po tym, jak w końcu dał się przekonać do puzzli. Nareszcie udało mi się zainteresować go zabawką, która wymaga dłuższej chwili skupienia, logicznego myślenia, kombinowania, projektowania. Bez wątpienia świetnie też ćwiczy spostrzegawczość i jego zmysł artystyczny. I co najważniejsze, na pewno szybko mu się nie znudzi. Możliwości układania jest tak wiele, że zapewni nam zabawę na długie miesiące, o ile nawet nie lata :-).
Zabawka okazała się u nas prawdziwym hitem. Ku mojemu zaskoczeniu Hubert z wielkim zapałem układał nie tylko wozy strażackie, ale i inne pojazdy. Początkowo przygotowywałam mu elementy potrzebne do ułożenia konkretnego pojazdu, ale później bez problemu wyszukiwał je sam. Aż mi serducho rosło :-). To kolejny, duży krok do przodu po tym, jak w końcu dał się przekonać do puzzli. Nareszcie udało mi się zainteresować go zabawką, która wymaga dłuższej chwili skupienia, logicznego myślenia, kombinowania, projektowania. Bez wątpienia świetnie też ćwiczy spostrzegawczość i jego zmysł artystyczny. I co najważniejsze, na pewno szybko mu się nie znudzi. Możliwości układania jest tak wiele, że zapewni nam zabawę na długie miesiące, o ile nawet nie lata :-).
Macie:-)? Znacie :-)? Lubicie :-)? Szukacie :-)? Dajcie koniecznie znać!
Ściskam ciepło,
Hubisiowa mama
-♥-
Na prezenty jest rada :) Wysyłać wszystkich do mnie!
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to wiem o czym piszesz - sama taki zabawkowy remanent zrobiłam w styczniu, gdy po zalewie nowych świątecznych prezentów, już prawie nie widziałam podłogi spod zabawek. Za to na te durnowate małe zabawki z jajek niespodzianek sprzedam Ci super patent, który znalazłam na blogu mataja - trzeba je wrzucić do małego plastikowego pudełka (takiego na obiad do pracy), zalać wodą, zamknąć i wsadzić do zamrażarki. A potem wyjąć gdy zupełnie nie mamy siły i energii na wymyślanie nowych zabaw. U nas ten patent sprawdza się już chyba od roku!
Asiu, Twój blog to źródło nieustających inspiracji, nawet nie przypuszczasz, ile razy pomogłaś mi w wyborze :-). A patent na zabawki z jajka niespodzianki genialny! Na bank wykorzystam :-)
UsuńChodzi za mną ta układanka od jakiegoś czasu, chyba w końcu muszę zrobić małemu taki prezent na urodziny ;) Ale najpierw trzeba i u nas "remament" zabawkowy przeprowadzić, bo znowu nazbierało się nie potrzebnych ;)
OdpowiedzUsuńAle super ! Chyba musze zakupić bo mój młody jest na etapie układanki, puzzle itp itd :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Kacper byłby zachwycony równie mocno jak Hubert. Ta sama pasja i miłość do zabaw manualnych :)
OdpowiedzUsuńMogę potwierdzić że trzylatek będzie zachwycony!
OdpowiedzUsuńMusze dopisać no naszej listy prezentowej
Fajna rzecz. Widać, że zajmie dziecko na dłużej a nie znudzi się po 5 minutach. Muszę koniecznie poszukać czegoś z firmy Janod dla mojej małej księżniczki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na prezent dla dziecka i co najważniejsze pozwala zaoszczędzić miejsce w kąciku z zabawkami :-)
OdpowiedzUsuń