Czasami myślę, że maj to taka moja namiastka raju na ziemi. Jest idealny... Zawsze... Tak, jakby wszechświat chciał mi wynagrodzić wszystkie smutki, choroby, stracone szanse i długie jesienno-zimowe miesiące... Moje serducho znów wypełnia się radością i nadzieją. Wystarczy, że się rozejrzę. Absolutny błękit nieba, soczysta zieleń trawy, kolorowe kwiaty, śpiewające ptaki, słońce ogrzewające twarz... Kochające oczy męża, całus syna, bukiet polnych kwiatów w słoiku na parapecie. Cały kalendarz wypełniony naszymi rodzinnymi świętami, bo właściwie wszyscy mamy w maju jakieś "swoje" dni... I spełniające się marzenia...
W tym roku było podobnie. Znowu wyjątkowo, znowu magicznie. Bo chociaż to nie był pierwszy raz, gdy "to" poczułam, to jednak był pierwszym "majowym razem" od "hubercikowych" czasów. Delikatnie, jakby po policzku musnął mnie motyl, zaczęło tlić się we mnie przeczucie. I nadzieja. Bo kiedy, jak nie w maju :-)?
A potem postanowiłam trochę poczarować. Bo chociaż nie wierzę w talizmany, amulety i inne tego typu rzeczy, to przecież nie zaszkodzi spróbować powtórzyć biegu wydarzeń, prawda? Odnieść się do największego szczęścia, jakie dotychczas było nam dane? Do Hubisia.
Kusiło mnie bardzo, ale poczekałam do 1 czerwca, bo właśnie w Dzień Dziecka po raz pierwszy zobaczyłam dwie różowe hubisiowe kreseczki. I wcale nie byłam zaskoczona, gdy tym razem też się pojawiły. A potem, jakby historia puszczała do nas oko, znowu stanęliśmy przed wyborem, czy jechać w zaplanowaną podróż, czy jednak dla bezpieczeństwa zostać. Z Hubim pojechaliśmy, ale czy powinniśmy lecieć teraz? Trochę irracjonalnie, ale postanowiłam jednak, że damy maleństwu czas do namysłu i pojedziemy. Bo wtedy też tak zrobiliśmy i jeśli magia ma działać, to zadziała znowu. I co ma być, to będzie. A po powrocie, pierwsza wizyta u lekarza też była w "hubisiowy" dzień. Dokładnie, co do jednego dnia w kalendarzu. I znowu były, jak cztery lata temu, łzy szczęścia, bo nie potrafiłam się powstrzymać. Chociaż tym razem zabarwione jeszcze niedowierzaniem i lękiem o kolejne tygodnie. I termin na przyszły rok też był dokładnie ten sam :-). Aż się lekarz roześmiał serdecznie.
Magia działała, ale wiadomo, trzeba z nią ostrożnie... Lepiej nie zapeszać :-). Długo, bardzo długo bałam się przyznać, że kocham, chociaż i tak kochałam już całym sercem. Długo nie chciałam tulić brzucha dłonią, bo bałam się przywiązać, chociaż ręka i tak jakoś sama tam wędrowała. Żołądek i nos krzyczały do mnie "zobacz, jak szalejemy, to hormony, to dobry znak", a ja i tak bałam się wyszeptać to, co chciałam wykrzyczeć całemu światu. Dziwny to był czas... jakbym stąpała po niezwykle cienkim, kruchym lodzie, ale była to najpiękniejsza, skrząca się zimowa tafla, jaką w ogóle można było sobie wyobrazić.
A potem, po 14stu tygodniach, usłyszałam w końcu upragnione słowa "może pani odetchnąć" i chociaż na dworze było już lato, znowu poczułam się jak w maju... Bo spełniło się moje majowe marzenie i majowa magia po raz kolejny zadziałała. To był chłopiec. Mój drugi, piękny, wyczekany syn... Wyjęłam ukryte dotąd czarno-białe zdjęcia, kupiłam kwiaty i pojechaliśmy do naszych rodziców powiedzieć, że trzeba będzie na wigilii kolejne krzesło do stołu dostawić :-). Jeszcze nie w tym roku, ale w następnym to już na pewno. I że kolejny kawaler zgłosi się do dziadka po naukę jazdy na rowerze.
I tak właśnie wyczarowałam sobie ten mój brzuszek, który tulę teraz godzinami i któremu śpiewam, chociaż głos mam fatalny. I już nie boję się wykrzyczeć, że jestem najszczęśliwszą podwójną mamą na świecie. Bo dwa serca w jednym ciele to prawdziwa magia, prawda :-)?
Hubisiowa mama
-♥-
Przepięknie napisałaś! Neuch Wam się dzieje najlepiej! ♡
OdpowiedzUsuńDziękujemy kochana!
UsuńHubisiowa Mamo i Mamo Okruszka, niech Wam się równie pięknie dzieje każdego kolejnego dnia, tygodnia i miesiąca, aż do rozwiązania i dalej, już razem z Chłopakami :) Pozdrawiam Cię serdecznie, śląc wszystkie dobre myśli na ten czas ;*
OdpowiedzUsuńZ całego serducha dziękujemy :-)
UsuńHubisiowa mamo.. popłakałam się.. Tak strasznie zazdroszczę Ci.. życzę aby magia Was nie opuściła..
OdpowiedzUsuńŻanetko, dużo, dużo magii i ciepłych myśli ślę w Twoją stronę. I dziękuję Ci za te łezki, to dla mnie ogromny komplement
UsuńGratulacje :-) Magiczny ten wpis :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i ciepło pozdrawiamy!
UsuńZnów się popłakałam. Ostatnio często płacze nie wiem czemu :) Ciągle cieplutko o Was myślę, niech ta magia trwa.
OdpowiedzUsuńOlu, czyżby hormony :-)???
UsuńKochana Ty wiesz ale jeszcze raz to powiem. Bardzo bardzo się cieszęvz Wami i życzę wszystkiego co najlepsze. Oczywiście też się popłakałam. Kasis Słomska
OdpowiedzUsuńKasiu, Ty wiesz, ale napiszę to jeszcze raz - nigdy nie przestanę być Ci wdzięczna za wsparcie i nasze rozmowy. Dziękuję!
UsuńPiękny post i piękne czary😍😍😍Jeszcze raz serdecznie gratuluję🙂🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana!!!
UsuńPiekne slowa, piekny wpis. Serdecznie gratuluje i wysylam cieple mysli zza oceanu!
OdpowiedzUsuńZ całego serca dziękujemy i wysyłamy kurierem buziaki za ocean :-)
UsuńUwielbiam również maj! Pięknie opisałaś :) dzieci to cudy świata. Dużo dobrego dla Was!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
UsuńPrzeczytałam i się rozpłakałam. Taki urok szalejących hormonów. Magia.
OdpowiedzUsuńTwoje łezki to dla mnie wielki komplement :-). Pozdrawiam cieplutko i pogłaszcz brzuszek od cioci Asi (bo to chyba on jest sprawcą tych szalejących hormonów?) :-)
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńdroga Hubisiowa mamo jesteś niesamowita.
Zaczarowałaś mnie tym postem. To naprawdę magia i nie mam co do tego żadnych, ale to absolutnie żadnych wątpliwości. Wierzę w to, że wszystko jest zapisane w gwiazdach. I myślę, podobnie, jak Ty, że wiele chwil w naszym życiu zawdzięczamy magii. Tak wiele wspaniałych emocji przekazałaś w tych kilku zdaniach. Jesteś wspaniała i pełną ciepła osobą. To wielkie szczęście, że Twoje chłopaki mają Ciebie.
Życzę Tobie i Twoim najbliższym zdrowia, wiele radości, nieustającego optymizmu.
Dajesz wspaniały przykład, jak trzeba wierzyć i na przekór przeciwnościom losu, temu, co mówią inni, trzeba ufać w opatrzność. Trzeba wierzyć, że jest Ktoś na górze, kto dba o nas i troszczy się o nas, a co najważniejsze, wie, co dla nas jest najlepsze. Wiara czyni cuda i ja wierzę w to całym swoim sercem. Wiem, że mogę przenosić góry i każdego dnia, gdy otwieram oczy wierzę w to coraz mocniej. Staram się przekazywać tę pozytywną energię najbliższym: mężowi, mojej córeczce, mojemu synkowi, rodzicom, rodzeństwu. Po prostu wiem, że nie ma innej możliwości, jak być optymistą i patrzeć na świat z ufnością. Jest dobrze i będzie dobrze!
Pozdrawiam serdecznie,
Letycjanka
Twoje komentarze to takie klejnoty, które wkładam do skrzyneczki w sercu i przechowuję na trudne czasy. Dziękuję Ci, że widzisz we mnie więcej dobrego niż ja sama w ogóle ośmieliłabym o sobie pomyśleć. Z całego serca pozdrawiam
UsuńWitaj ponownie,
Usuńaż oczom nie wierzę, jak piękną odpowiedź mi napisałaś.
Cieszę się, że moja słowa mają jakąś moc. Cieszę się z tego przeogromnie.
Całym swoim sercem i duszą wierzę, że słowa mają magiczną moc i mogą działać cuda. Jestem optymistką i chcę ten optymizm przekazać wszystkim dookoła. Choć wiem, że czasem mierzymy się z chorobą, że serce się łamie, że bywa ciężko, że kilka spraw kumuluje się w jednym czasie, to i tak ten trudny czas przeminie. I będzie można cieszyć się tym, że jest lepiej, lżej, że przetrwaliśmy skomplikowany czas. Bardzo ważne jest to, że możemy zdawać sobie sprawę z tego, że daliśmy radę i przezwyciężyliśmy problem. Taka satysfakcja jest niezmiernie potrzebna, myślę, że każdemu z nas. Z takim bagażem doświadczeń jest dużo łatwiej stawiać czoła przyszłości i kolejnym wyzwaniom.
Wracając do Twojej odpowiedzi, to trzeba widzieć w sobie dobro i dla mnie nie ma innej opcji. Jesteś tak pozytywną osobą, że nie sposób przejść obojętnie obok Twoich zapisków. To dlatego nie mogę pozostać obojętna na Twoje wpisy, które dają tyle nadziei, radości, ciepła i wiary w to, że magia działa i trzeba wierzyć w to bardzo mocno.
Spotykam się z wieloma osobami wokół siebie, które bardzo łatwo się poddają, nie wierzą w swoje siły, w pokłady swoich możliwości, boją się uwierzyć, boją się marzyć i tkwią w tym samym punkcie przez tygodnie, miesiące, lata... Swoimi słowami staram się przekonać, że szklanka jest do połowy pełna i tego należy się trzymać. Wiem, że dobrym słowem można naprawdę działać cuda. Każdego dnia próbuję być lepszą wersją siebie, tak, aby pokazać sobie, że jestem tutaj na Ziemi po coś.
Wierzę z całego serca, że u Ciebie i Twoich najbliższych wszystko jest dobrze i będzie dobrze.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Ciebie moim monologiem. Ostatnio czuję wielką potrzebę podzielenia się moimi wrażeniami, spostrzeżeniami, odczuciami. Odczuwam to mocniej niż jeszcze chociażby pół roku temu. Poprzez codzienne zabieganie, opiekę nad dziećmi, zwykłe obowiązki, pracę zawodową zapominam, jak ważne jest wsłuchanie się w siebie i zastanowienie się ,po co to wszystko. Wszystko jest po coś i wiem to w 100%. Jeszcze nie wiem, dokładnie, po co, ale jestem przekonana, że się dowiem.
Pozdrawiam serdecznie,
Letycjanka
Aż mi łezka w wózku się zakręcila ze wzruszenia :) cudnie to opisałas. W ogóle tyle ciepła z Ciebie płynie, że aż żałuję że nie było mi dane Ciebie poznać jak mieszkałam w Olsztynie :) buziaczki dla całej Waszej hubisiawej rodzinki i dużo zdrówka szczególnie dla mamusi i dzidziulka xxx
OdpowiedzUsuńJa też żałuję... tyle wspaniałych osób poznałam dzięki temu miejscu! Jak będziesz w Olsztynie, odezwij się. ps. I dziękuję Ci za tak miłe słowa :-)
UsuńMoja Droga, na początku drugiej ciąży, od jednego z lekarzy usłyszałam ,,propozycję,, do której niechętnie wracam. Ciążka była tak samo wyjątkowa, jak mój (już!) trzyletni synek.
OdpowiedzUsuńCiesze się ogromnie że jestem podwójną mamą i wierzę, że rodzeństwo dla Hubisia to najpiękniejszy prezent jaki mogliście mu ofiarować .
Aż mnie ciarki przeszły, gdy pomyślałam, co musiałaś przeżyć... Tulę ciepło i przesyłam buziaki dla trzyletniego kawalera :-)
Usuńpisałam to już wielokrotnie- ale co mi tam, mogę raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Asiu Twoje wpisy - kiedy piszesz o Hubisiu Waszych relacjach, o tym jak patrzysz na świat.
A dzisiaj kiedy czytałam o magii miałam wrażenie, że unosi się ona w powietrzu
Sylwia, usłyszeć od Ciebie tak piękny komplement, to dla mnie bezcenna rzecz. Dziękuję Ci kochana
UsuńPrawda ! ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńPrawdziwa magia Kochana ❤️
Dużo zdrówka życzę i raz jeszcze ogromnie gratuluje 😉😘
Jeszcze raz z całego serducha dziękuję Kasieńko!
UsuńBo ta magia jest najwspanialsza ze wszystkich magii świata! ♥ Ja wciąż z rozrzewnieniem wspominam podwójne bicie serca, te muśnięcia, przepychanki i wspólne chwile spędzone na śpiewaniu i snuciu opowieści, jak to już będzie po. I trochę się obawiałam tego momentu rozdzielenia, bo najzwyczajniej w świecie przerażała mnie myśl, że już nigdy nie będę mogła tak całą sobą bronić tej mojej kruszynki. Dziś, prawie pół roku po, patrzę na ten mój mały cud i z każdą sekundą moje serce wypełnia jeszcze większa miłość.
OdpowiedzUsuńDbaj o ten czas, pielęgnuj w pamięci i ciesz się nim! Dużo zdrówka, Asiu! :)
Dziękuję kochana!
Usuń